W wieku 37 lat LeBron James rozgrywa jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. Już niewiele jest nas w stanie zdziwić w przypadku lidera Los Angeles Lakers.
Zespół z LA cały czas walczy i pomimo przeróżnych problemów, jakie trapią kolegów LeBrona Jamesa, Lakers będą upierać się, by nie spisywać sezonu na straty. Poprzedniej nocy gościli na własnym parkiecie Golden State Warriors. Podopieczni Steve’a Kerra w ostatnim czasie mają problemy z wygrywaniem, więc szczególnie zależy im na tym, by jak najszybciej się odkuć i rozpocząć budowanie pozycji przed play-offami. LBJ nie chciał im jednak tego ułatwić.
W pierwszej połowie Lakers udało się dość szybko objąć dwucyfrowe prowadzenie, ale w drugiej kwarcie pozwolili Warriors rzucić 42 punkty i to goście z Bay Area schodzili do szatni z 5-punktowym prowadzeniem (67:62). Trzecia kwarta była wyrównana. GSW udało się utrzymać przewagę, ale stracili ją na początku finałowych dwunastu minut, gdy James trafił kolejną trójkę i dał Lakers prowadzenie 100:97. Od tego momentu ekipy szły cios za cios.
Zobacz także: Koszykarka WNBA zatrzymana w Rosji
Na 3:48 przed końcem wsad Jonathana Kumingi dał Warriors prowadzenie 112:111. Lakers odpowiedzieli na to kolejnymi trafieniami Carmelo Anthony’ego, Malika Monka i LeBrona Jamesa. Run 8:0 pozwolił im zbudować przewagę, której już nie oddali. Trójka Stephena Curry’ego zredukowała stratę do 3 oczek (116:119), ale w kolejnym posiadaniu Lakers, Austin Reeves zebrał piłkę z atakowanej tablicy i obsłużył Melo, który celnie przymierzył za trzy i zakończył zawody.
LeBron był w tym meczu doprawdy zjawiskowy. Obrona GSW - znana z tego, że potrafi neutralizować przewagę rywala, nie miała pojęcia, jak sobie z liderem LAL poradzić. Ten skończył z dorobkiem 56 punktów (19/31 FG, 6/11 3PT, 12/13 FT), 10 zbiórek oraz 3 asyst. Kolejnych 20 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty zanotował Russell Westbrook. Dla Golden State 30 oczek rzucił Stephen Curry. Z ławki pomógł Jordan Poole z 23 punktami i 5 asystami.