LeBron James nie uważa, że powinien zostać zawieszony za awanturę, jaka wywołała się w Detroit. Lider Los Angeles Lakers został zawieszony na jeden mecz i nie zagrał z New York Knicks w Madison Square Garden.
- Myślałem, że to wyrzucenie z boiska było związane z tym, co wydarzyło się później. Wiem, co mogłoby się wydarzyć, gdybym pozostał na boisku. Ale nie uważam, żeby zawieszenie było było uzasadnione? Nie wiem, ale taką decyzję podjęła liga - przyznał LeBron.
Na początku trzeciej kwarty wygranego przez Los Angeles Lakers meczu z Detroit Pistons, LeBron James nieumyślnie (a przynajmniej tak twierdzi) uderzył Isaiah Stewarta w łuk brwiowy, mocno rozcinając skórę rywala. Ten był na LBJ-a wściekły i choć zawodnik Los Angeles Lakers próbował przeprosić, atmosfera zrobiła się gorąca i Stewart kilka razy wyrywał się spod opieki kolegów z zespołu, by dopaść zawodników Lakers nakręcających całą sytuację, m.in. Russella Westbrooka. Poniżej zapis wideo zdarzenia.
Ostatecznie sędziowie wyrzucili z gry zarówno LeBrona Jamesa, jak i Isaiah Stewarta, natomiast Westbrook otrzymał przewinienie techniczne za eskalację. Na tym się jednak sprawa nie zakończyła. Liga postanowiła zareagować i ustaliła następujące rzeczy: James został zawieszony na jeden mecz, natomiast Stewart na dwa. Ta kara oznacza, że ta dwójka spotka się ponownie na parkiecie już za kilka dni. W niedzielę Pistons zmierzą się bowiem z Lakers w Staples Center.
W dziewięciu meczach tego sezonu LeBron James notował średnio 24,6 punktu, 6,1 asysty oraz 5 zbiórek. Trafia 48,3% z gry, 36,5% z obwodu, a jego Lakers z bilansem 10-10 są na 9. miejscu na Zachodzie.