38-letnie ciało LeBrona James co jakiś czas wysyła mu sygnały. Zawodnik czasami je ignoruje, by pomóc swojej drużynie. Okazuje się jednak, że nawet lider LA Lakers ma limity, których nie jest w stanie przeskoczyć.
LeBron James grał w play-offacg pomimo zerwanego ścięgna w prawej stopie i niewykluczone, że wkrótce koszykarz podda się operacji, by uporać się z problemem przed rozpoczęciem kolejnego sezonu. W bliżej nieokreślonej przyszłości James ma przejść kolejne badania i jeśli lekarze stwierdzą, że operacja jest najlepszym sposobem na uporanie się z urazem, LBJ będzie wyłączony z wszelkich aktywności przez dwa miesiące, co może oznaczać, że na zbliżających Mistrzostwach Świata go nie zobaczymy, choć szanse i tak są małe.
Zobacz także: Pippen znów uderza w Jordana
Chodzi o uraz, jakiego LBJ doznał 26 lutego w meczu z Dallas Mavericks. Wówczas kamery złapały, jak James mówi, że “słyszał trzask”. Opuścił kolejnych trzynaście meczów, a po powrocie na ligowe parkiety grał przez kolejne miesiące rywalizacji pomimo bólu. Zależało mu na tym, by pomóc drużynie, która po lutowym trade-deadline wyglądał na całkowicie odmienioną. Ostatecznie Los Angeles Lakers dotarli aż do finału Zachodniej Konferencji, co można potraktować jako sukces i dobry prognostyk na sezon 2023/24.
W 16 meczach fazy posezonowej James notował na swoje konto średnio 24,5 punktu, 9,9 zbiórki i 6,5 asysty trafiając 49,8% z gry. Jeżeli będzie potrzebował operacji, to i tak powinien wykurować się na początek obozu przygotowawczego. Oczywiście jeśli zdecyduje się kontynuować karierę, ale nie mamy co do tego poważniejszych obaw. 38-letni gracz ma jeszcze dwa lata w umowie z Lakers, za które zarobi niecałe 100 milionów dolarów. James prawdopodobnie wypełni kontrakt i wtedy odwiesi buty na kołek.