To już tylko kwestia czasu, kiedy LeBron James zostanie najlepiej punktującym koszykarzem w historii NBA. Do wyprzedzenia Kareema Abdul-Jabbara brakuje mu już zaledwie 422 punktów.
Legendarny koszykarz był liderem klasyfikacji strzelców przez niemalże cztery dekady, lecz jego dominacja powoli dobiega końca. Jeśli zdrowie dopisze - LeBron powinien go wyprzedzić jeszcze przez Weekendem Gwiazd. Lider Lakers widzi jednak spore zagrożenie dla swojego rekordu w postaci… Kevina Duranta.
- KD to pierwsza osoba, która przychodzi mi do głowy. Jego pseudonimy Easy Money i Slim Reaper nie wzięły się znikąd. On zdobywa te punkty bez żadnego wysiłku. Jego zdolność do punktowania z obwodu, półdystansu i dostawanie się pod kosz są niesamowite. A na linii rzutów wolnych także jest genialny - podkreśla LeBron.
Durant zajmuje obecnie 14. miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii. Ma na swoim koncie 26 684 punktów, czyli traci ponad 10 000 do LeBrona. Dwukrotny MVP finałów w swojej karierze notuje średnio 27,3 punktu, a w obecnych rozgrywkach spisuje się rewelacyjnie. Jest liderem Nets, zdobywając średnio 29,7 „oczka” w każdym meczu.
Niestety w ostatnim meczu z Miami Heat KD doznał kontuzji skręcenia MCL. To kolejny uraz wybitnego strzelca, który wrócił po zerwaniu Achillesa. Zazwyczaj takie kontuzje kończą kariery zawodników, a Durant… wrócił chyba nawet i lepszy, niż był wcześniej.
- Mamy w lidze wielu wybitnych strzelców. KD, Kyrie, Luka, Embiid czy Giannis. Ci goście są rewelacyjni. Ale, żeby być numerem jeden, trzeba mieć też sporo szczęścia. Wszyscy wiemy, że zdrowie jest najważniejsze. Trzeba mieć naprawdę sporo szczęścia, żeby przez całą karierę grać na najwyższym poziomie - dodał LeBron.