To ciekawe doniesienia przedstawione przez Chris Haynesa z Bleacher Report. Okazuje się, że Damian Lillard w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że o transfer będzie trudno, dlatego spytał o możliwość wycofania jego prośby.
Miami Heat nie byli przygotowani na handlowanie z Portland Trail Blazers. Ekipa z Oregonu wyraziła się jasno - nie macie interesującego pakietu. Heat nie zareagowali większym zaangażowaniem i na tym etapie przestali się starać. Postanowili czekać na rozwój wydarzeń. W ten sposób Dame’a stracili, bowiem zawodnik trafił ostatecznie do Milwaukee Bucks. Chris Haynes przedstawił doniesienia, które wskazują na to, że Lillard był gotowy na kontynuowanie swojej kariery w Portland, ale… nie zgodził się na to Joe Croning, generalny menadżer drużyny.
Zobacz także: Ile zarobią Polacy w Eurolidze?
5 września zawodnik spotkał się z Blazers i podczas rozmowy miał spytać o wycofanie jego prośby o transfer. Był w kompletnym szoku, gdy usłyszał, że nie jest to możliwe. Cronin postanowił zagrać naprawdę twardo i nie mieć wobec wieloletniej gwiazdy zespołu żadnych sentymentów. Blazers na tym samym spotkaniu oznajmili obozowi Dame’a, że transfer do Miami jest mało prawdopodobny. Wtedy właśnie zawodnik miał dorzucić do listy preferowanych kierunków także Milwaukee Bucks oraz Brooklyn Nets.
- To, co stało się latem zostawia gorzki smak w moich ustach, ale to nie zmienia fantastycznego doświadczenia, jakim była gra dla Blazers. To mój dom i zawsze będę Portland doceniał - mówił Lillard.
W międzyczasie Lillard wrócił do treningów w ośrodku Blazers. Podczas ośmiu dni GM Cronin nie odezwał się do niego ani razu. Miał z zawodnikiem problem i nie widział ścieżki do naprawienia tych relacji. W rozmowie z Bleacher Report Dame tłumaczył, że nie miał pewności, czy transfer dojdzie do skutku, dlatego zaczął regularnie przychodzić do pracy oczekując, iż dołączy do grupy swoich kolegów, którzy mniej więcej w tym samym czasie zaczynają wspólną pracę. Ostatecznie obóz przygotowawczy rozpocznie w Milwaukee.