Wszystko wskazuje na to, że Jeremy Sochan na swój powrót do pierwszego składu San Antonio Spurs będzie musiał zapracować. Poprzedniej nocy SAS gościli Portland Trail Blazers, których do wygranej poprowadził lider.
SPURS - TRAIL BLAZERS 112:128
Dla Jeremy’ego Sochana był to drugi mecz po uporaniu się z kontuzją mięśnia czworogłowego. Trener Gregg Popovich postanowił nie zmieniać wyjściowego składu, a to oznacza, że Sochan musiał przystosować się do gry z ławki rezerwowych. Poprzedniej nocy spędził na parkiecie 21 minut i w tym czasie zanotował na swoje konto 4 punkty (2/6 FG), 5 zbiórek oraz 3 asysty. Nie był w stanie pomóc swojej ekipie zatrzymać rozpędzonego Damiana Lillarda. Portland Trail Blazers odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu.
Zobacz także: Łączymy siły, by pomóc synowi Tomka
Lider ekipy z Oregonu jest w fantastycznej dyspozycji. W listopadzie stracił dwa tygodnie z powodu urazu, ale odkąd wrócił - pomaga swojej ekipie pokonywać kolejne szczeble w zachodniej konferencji. W samej pierwszej połowie meczu ze Spurs zdobył 22 punkty. Na 4,5 minuty przed końcem trzeciej kwarty gospodarzom udało się zejść do 78:85 po trójkach Devina Vassella i Keldona Johnsona. Dame odpowiedział dwoma trójkami z rzędu, by pomóc utrzymać Blazers kontrolę nad wydarzeniami.
Blazers trafiali 61% z gry i 45% za trzy. Finałowe 12 minut wygrali 31:23 kontrolując wydarzenia. Lillard skończył mecz z dorobkiem 37 punktów (14/23 FG, 7/14 3PT), 5 zbiórek, 8 asyst i 2 przechwytów. Kolejne 23 oczka (9/15 FG, 5/8 3PT), 3 zbiórki i 4 asysty Anferneego Simonsa. Po stronie Spurs 25 oczek (10/16 FG), 7 zbiórek i 2 asysty Keldona Johnsona oraz 13 oczek (4/16 FG, 2/4 3PT), 2 zbiórki, 4 asysty i 3 przechwyty z ławki rezerwowych Devina Vassella. Blazers przerwali serię trzech wygranych z rzędu SAS.