Właśnie mija rok od ostatniego meczu Lonzo Balla w NBA. Koszykarz Chicago Bulls zamieścił na swoim Instagramie filmik, na którym robi wsady. To może cieszyć fanów drużyny z Wietrznego Miasta, bowiem jego brak jest aż nadto widoczny.
- To jedna z tych rzeczy, których sześć tygodni temu nie mógł robić. To wciąż małe kroczki, ale z tygodnia na tydzień widzimy coraz większy postęp - przyznał trener Bulls, Billy Donovan.
Nie jest jednak aż tak dobrze, jak wszyscy by sobie tego życzyli. Szkoleniowiec ekipy z Chicago przyznał bowiem, że Lonzo nadal odczuwa dyskomfort w kolanie podczas wszelkich zajęć koszykarskich.
- Czy odczuwa ból? Tak, nadal odczuwa pewien dyskomfort. Ale na szczęście nie na takim poziomie, jak sześć tygodni temu. Jest o tyle lepiej, że może trochę pobiegać, a także może skakać i zrobić wsad do kosza - kontynuował Donovan.
Ball z kolei przed miesiącem przyznał, że odczuwa pewną poprawę w kolanie. Ale nawet jeśli sytuacja z dnia na dzień wygląda coraz lepiej, to trzeba pamiętać, że Lonzo nie grał w koszykówkę już rok. Jeśli wróci do pełni zdrowia, to będzie potrzebował wielu tygodni, aby zbudować swoją formę. Wątpliwe więc, żeby wystąpił jeszcze w tym sezonie na parkiecie.
- Kiedy przez rok czegoś nie robisz, to po prostu nie jesteś w stanie wejść na takie same obroty od razu. Będzie potrzebował takiego okresu, by zbudować swoją grę i pewność siebie na nowo. Nie chcemy niczego przyspieszać - skwitował Donovan.
Ball w swoim jedynym sezonie w Chicago rozegrał 35 meczów. W tym czasie notował 13 punktów, 5,4 zbiórki oraz 5,1 asysty. Do tego odkładał solidne 1,8 przechwytu oraz 0,9 bloku. Co najważniejsze - w końcu ułożył swój rzut i był zagrożeniem także z obwodu, trafiając średnio 42,3% swoich prób. Niestety kontuzja kolana wszystko zepsuła, a Bulls, którzy byli w ścisłym topie Wschodu, znacząco obniżyli loty.