Conor McGregor dawno nie był widziany w oktagonie UFC, a ciosy postanowił zadawać na parkiecie NBA. Cała sytuacja miała być śmieszna, ale skończyło się w szpitalu.
Były dwukrotny mistrz UFC pojawił się na czwartym meczu finałów pomiędzy Denver Nuggets, a Miami Heat w ramach promocji spray przeciwbólowego. McGregor umyślnie powalił maskotkę ciosem, by następnie podać jej swój spray. Problem był jednak taki, że Conor trafił tak mocno i tak celnie, że mężczyzna przebrany za maskotkę się nie podniósł i trafił do szpitala.
- Maskotka ma się dobrze. To wszystko było reżyserowane, ale niestety wyszło, jak wyszło. Spędziłem z nim później sporo czasu. Rozmawialiśmy i wiem, że wszystko jest okej. To miało być show - przyznał Conor.
Conor McGregor choć zdaje się wyglądać na zawodnika w świetnej formie, to po raz ostatni był widziany w klatce w 2021 roku. Wszystko wskazuje na to, że do oktagonu UFC powróci jeszcze w tym roku, by zmierzyć się w finale The Ultimate Fightera z Michaelem Chandlerem. Panowie są trenerami rywalizujących ze sobą zespołów.