Reprezentacja Stanów Zjednoczonych w pierwszym sparingu przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata pokonała Portoryko 117:74. Decydująca była trzecia kwarta, w której zawodnicy trenera Steve’a Kerra całkowicie rywala rozbili.
Mocna trzecia kwarta to dość charakterystyczne dla zespołów Steve’a Kerra - w ten sam sposób rywali pokonują Golden State Warriors. Do przerwy USA prowadziło zaledwie 7 punktami. Wszystko zmieniło się w trzeciej odsłonie, którą Amerykanie wygrali 34:18 i do finałowej kwarty przystępowali z 24-punktowym prowadzeniem. Ostatecznie skończyli mecz blow-outem. Spotkanie odbyło się w Las Vegas i było symbolicznym zamknięciem pierwszego etapu przygotowań USA do zbliżającego się turnieju o mistrzostwo globu.
USA rozpoczęło mecz składem Mikal Bridges, Brandon Ingram, Anthony Edwards, Jalen Brunson i Jaren Jackson Jr. Po 15 oczek zanotowali Edwards i Cameron Johnson. 12 punktów, 12 zbiórek Brunsona i 12 asyst Tyrese’a Haliburtona. Amerykanie całkowicie zdominowali walkę na tablicach wygrywając tam 53:27. Najlepszym zawodnikiem Portoryko był z kolei Tremon Waters z dorobkiem 17 oczek. Było sporo eksperymentowania i to po obu stronach, ale było też kilka klasycznych dla amerykańskiej koszykówki highlightów, np. gdy Edwards przy próbie wsadu prawie uderzył głową w tablice.
W następnych meczach zespół Steve’a Kerra zmierzy się ze Słowenią i Hiszpanią podczas turnieju w Maladze. Następnie Amerykanie pojadą do Abu Zabi, gdzie zamkną przygotowania meczami z Grecją oraz Niemcami. Warto wspomnieć, że cztery lata temu w Chinach zespół ze Stanów całkowicie zawiódł, kończąc zmagania na 7. miejscu. Grupa Steve’a Kerra spróbuje się więc zrehabilitować. Sparing z Portoryko nie jest poważnym wyznacznikiem. Znacznie bardziej czekamy na starcie z Luką Donciciem.