To ma być jego sezon. Zion Williamson wrócił do pełni zdrowia i chce pokazać NBA, czego jej brakowało, gdy nie oglądaliśmy go na ligowych parkietach. Jednocześnie przyznaje, że początek kariery kosztował go sporo zdrowia psychicznego.
Choć sprawia wrażenie twardego i bezkompromisowego, okazuje się, że łatwo go złamać. Zion Williamson nie ukrywa, że mentalnie nie jest jeszcze na tyle dojrzały, by poradzić sobie z głosami krytyki. Tej na przestrzeni ostatnich kilku lat było naprawdę sporo. Zawodnikowi New Orleans Pelicans obrywało się m.in. za nadmiar kilogramów, który miał mieć wpływ na jego przygotowanie fizyczne, a także na urazy. Szczególnie trudny był ostatni sezon, gdy Williamson czekał na powrót i się go ostatecznie nie doczekał.
Zobacz także: Warriors podjęli decyzję w sprawie Greena
- Momentami miałem naprawdę strasznego doła - przyznał Williamson w rozmowie z Howardem Beckem. - Nie mogłem grać w koszykówkę, a rehabilitacja pozwalała mi na wykonywanie tylko kilku ćwiczeń. Widziałem te wszystkie reakcje. Było mi z tym wewnętrznie ciężko - dodał.
Oprócz kwestii zdrowotnych, pojawiały się też doniesienia o tym, że Zion nie jest zaangażowany w proces powrotu do zdrowia; że chce opuścić Nowy Orlean; że odsunął się do kolegów. Było tego naprawdę sporo i fakt, że udało mu się podnieść i dotrzeć do tego momentu jest dla zawodnika bardzo ważny. Niemniej Pels muszą na bieżąco kontrolować to, jak Zion się czuje, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Williamson teraz ma platformę, by złość i frustrację wyładować, wcześniej mu tego brakowało i musiał to tłumić w sobie.