Klay Thompson wraca do gry i domaga się szacunku. Zawodnik Golden State Warriors nie znalazł się na liście 75 najlepszych graczy w historii ligi, którą kilka miesięcy temu opublikowała NBA.
Wszyscy w zniecierpliwieniu czekają na powrót Klaya Thompsona do NBA. Dla zawodnika Golden State Warriors to krucjata. Pytany o swój powrót mówił, że zaakceptuje tylko scenariusz, w którym odzyska formę All-NBA. Zanim jednak do tego dojdzie, Klay musi przebrnąć przez mozolny proces odbudowy swojej dyspozycji. Po drodze jednak może o sobie kilka razy przypomnieć, by już nigdy nikt nie zapomniał o nim tworząc swoje rankingi najlepszych w historii.
Zobacz także: Herro bohaterem Heat
- Dobrze wiem, na co mnie stać i jak dobry jestem - mówił Klay. - Wiem, czego dokonałem… Ile razy muszę coś ludziom udowadniać? Ile razy musze zrobić coś, czego nie zrobił nikt w historii, by zyskać szacunek? Muszę zdobyć 50 punktów w kwarcie? O co tu chodzi… Wykorzystam to jako motywację - dodał.
To brzmi jak ostrzeżenie. Thompson wychodzi z założenia, że ludzie w trakcie ostatnich dwóch lat zapomnieli, jak dobrym jest graczem, więc zrobi wszystko, by przypomnieć o sobie w wielkim stylu. Powtarza, że nigdy nie był bardziej głodny gry i najlepszym sposobem, by sprostać swoim ambicjom będzie wygrywanie. To wszystko brzmi bardzo obiecująco, ale musimy uzbroić się w cierpliwość. Będziemy mieć wobec Klaya konkretne oczekiwania, ale na razie potrzeba przede wszystkim czasu.