To była jedna z tych nocy, o których Jeremy Sochan będzie chciał szybko zapomnieć. Polski skrzydłowy nie tylko przegrał z Los Angeles Clippers, ale także rozegrał swój najprawdopodobniej najgorszy mecz na parkietach NBA.
Od początku spotkania na parkiecie zdecydowanie dominowali Clippers, którzy już w pierwszej kwarcie ustawili przebieg tego spotkania. Drużyna Tyronna Lue wygrała pierwszą odsłonę 40:20, a Spurs już do tego meczu nie wrócili. Co ciekawe, podopieczni Gregga Popovicha zanotowali aż 56 punktów „z pomalowanego” (do 32 Clippers), jednak mieli bardzo słaby dzień na obwodzie (7/26). To miało największy wpływ na 9. przegraną w ostatnich 10 spotkaniach.
Z meczu na mecz Jeremy Socan dostaje coraz więcej piłki do rąk, jednak minionej nocy w ciągu 28 minut zapisał 4 punkty, 4 zbiórki, 2 asysty, blok oraz… 7 strat. Był to zdecydowanie jeden z najgorszych meczów polskiego zawodnika na parkietach NBA. Najlepszym zawodnikiem Spurs był podkoszowy Jakob Poeltl. Środkowy otarł się o double-double, notując 20 punktów, 8 zbiórek oraz 3 asysty. Spore problemy ze skutecznością miał Keldon Johnson (5/15 z gry) oraz Tre Jones (3/13 z gry). Ławka drużyny z San Antonio za wiele nie wniosła.
Po stronie Clippers rewelacyjne zawody rozegrał Duer Paul George – Reggie Jackson. Obwodowi zanotowali 21 oraz 20 punktów. Osobą, która wiele wniosła do tego meczu był John Wall. Mimo, że trafił zaledwie 2 z 8 rzutów, zapisał fantastyczne 15 asyst oraz 4 przechwyty. Oprócz niego 26 punktów (10/16 z gry) zapisał Norman Powell, który z meczu na mecz wyrasta na lidera ławki.