W drugim meczu back-to-back San Antonio Spurs musieli uznać wyższość Oklahomy City Thunder. Jednak Jeremy Sochan zaprezentował się z naprawdę dobrej strony będąc jednym z najwydajniejszych graczy swojej drużyny.
THUNDER - SPURS 130:114
Dla Oklahomy City Thunder był to ostatni mecz z serii siedmiu domowych z rzędu. San Antonio Spurs przyjechali zaraz po ograniu Utah Jazz. Jeremy Sochan ponownie spędził na parkiecie pół godziny i w tym czasie zanotował na swoje konto 16 punktów (7/14 FG, 0/2 3PT, 2/2 FT), 9 zbiórek, 4 asysty, przechwyt oraz 2 bloki. Całkiem sprawnie wypełnił rubrykę z poszczególnymi statystykami i z nim na parkiecie Spurs byli gorsi od rywala o zaledwie 2 punkty, co w porównaniu do kolegów jest dobrym wynikiem.
Widzimy zatem, że 9. wybór tegorocznego draftu czuje się w swoim środowisku coraz pewniej. Mija pół roku odkąd został wybrany w drafcie. Powinniśmy oczekiwać, że z każdym miesiącem NBA będzie miała przed Sochanem coraz mniej tajemnic. Mimo wszystko zespół z Teksasu nie był w stanie ograć Thunder. Żeby zabezpieczyć zwycięstwo Thunder na początku czwartej kwarty zrobili run 14:3, który zapewnił ekipie Marka Daigneault przestrzeń, której Spurs nie byli w stanie już zamknąć.
Na początku drugiej kwarty z parkietu wyrzucony został Gregg Popovich, bo tym jak nakrzyczał na sędziego, by “skupił się na swojej pracy”. Zespół przejął Brett Brown. Devin Vassell zanotował dla SAS 20 punktów (8/15 FG, 4/6 3PT), 3 zbiórki, 2 asysty i przechwyt. Kolejnych 19 oczek (7/18 FG, 2/6 3PT), 3 zbiórki, 2 asysty Keldona Johnsona. Po stronie gospodarzy 28 punktów (9/14 FG, 10/11 FT), 6 zbiórek, 8 asyst, 2 przechwyty i 4 bloki fantastycznego Shaia Gilgeousa-Alexandra. Z ławki 19 oczek (5/8 FG, 3/5 3PT), 6 zbiórek i 2 asysty Mike’a Muscali.