Niezdolność Bena Simmonsa do gry w koszykówkę sprawiła, że wiele działo się wokół rozgrywającego. Jeden z najlepszych obrońców w lidze ostatecznie trafił na Brooklyn, gdzie może liczyć na zaufanie trenera – Steve’a Nasha.
- Jest bardzo unikalny. To czyni Bena wielkim koszykarzem. Dlatego nie obchodzi mnie czy kiedykolwiek będzie rzucał z dalekiego dystansu dla nas. Może rzucać, ale to nie to czyni go wyjątkowym. Jest świetnym uzupełnieniem naszej drużyny i jest niesamowitym koszykarzem ze względu na swoją wszechstronność – przyznał szkoleniowiec.
Rozgrywanie i defensywna wszechstronność Simmonsa to naprawdę wielkie atutu Australijczyka. Ben potrafi bowiem kryć graczy z pozycji 1-4, a czasami nawet i centra. Ponadto jest świetny w rozgrywaniu akcji – w ciągu czterech sezonów w barwach Sixers zapisywał średnio 7,7 ostatniego podania. Ponadto dokładał do tego 2,1 przechwytu, będąc przez lata jednym z głównych kandydatów do nagrody najlepszego obrońcy w lidze.
- Będę grał wszędzie tam, gdzie drużyna będzie mnie potrzebować. Mogę zagrać jako rozgrywający, ale także jako center. Myślę, że decyzja zapadnie, gdy trener dokładnie to przemyśli. Mamy wiele talentów w drużynie, więc ja z miłą chęcią się dopasuję – powiedział Simmons.
Niewykluczone, że Ben pojawi się na parkiecie już w poniedziałek podczas meczu przedsezonowego z Sixers. W Barclays Center.