Cade Cunningham dwoił się i troił, ale nie był w stanie uchronić swojego zespołu przed 27. porażką z rzędu. To nowy rekord sezonu regularnego, ale najgorsze w tym jest to, że Detroit Pistons “nadal mogą więcej”.
Początek bieżących rozgrywek był obiecujący. Detroit Pistons zdołali wygrać dwa z pierwszych trzech meczów sezonu regularnego, co zwiastowało nieco lepsze czasy w Mo-Town. Nikt wówczas się nie spodziewał takiej zapaści, tym bardziej, że szkoleniowcem zespołu został właśnie Monty Williams, cieszący się dużym szacunkiem w gronie kolegów po fachu. Tymczasem… Pistons poprzedniej nocy ulegli Brooklyn Nets i jest to ich 27. porażka z rzędu, a to oznacza nowy rekord w jednym sezonie regularnym.
Zobacz także: Lakers mają nowy cel transferowy
W jednym, ponieważ Philadelphia 76ers zapisała na swoje konto 28. porażek, ale seria z sezonu 2014/15 przeciągnęła się na sezon 2015/16. Ostatni wygrany przez Pistons mecz to starcie przeciwko Chicago Bulls 28 października. Trener Williams w trakcie spotkania z dziennikarzami nie chciał mówić o niechlubnej serii, ale nie ukrywa, że to, co się wokół drużyny dzieje mocno na niej ciąży. Cade Cunningham przegrał 10 meczów z rzędu, w których zanotował 30+ punktów. To najdłuższa taka seria w historii.
Z trybun areny, w której grają Pistons coraz częściej słychać okrzyki sugerujące właścicielowi, aby ten sprzedał zespół. Wydaje się jednak, że problem tkwi przede wszystkim w rotacji zespołu. Tej bowiem brakuje doświadczenia. Jest kilku młodych graczy, którzy nie są w stanie zbudować kolektywu na poziomie NBA. Problem polega na tym, że Tłoki w kolejnym meczu zmierzą się z… Boston Celtics. Jeśli nie wygrają, to wyrównają rekord Sixers, a wtedy kluczowy mecz rozegrają z Toronto Raptors. Trzymamy kciuki, by ostatecznie tego losu uniknęli.