Indiana Pacers zagrała bez Tyrese’a Haliburtona i była w stanie się faworyzowanym Boston Celtics postawić. Ostatecznie jednak przewaga umiejętności i doświadczenia w obozie z Bostonu zdecydowały o zwycięstwie C’s.
PACERS - CELTICS 111:114 (0-3)
Jrue Holiday mógł w tym meczu w ogóle nie zagrać, ponieważ jeszcze rano czuł się niewyraźnie. Jednak w najważniejszym momencie dnia stanął na wysokości zadania i trafił punkty, które dały Celtics prowadzenie. Zanim to się jednak wydarzyło, Celtics musieli wrócić do gry i wracali pomimo 18-punktowej straty. Andrew Nembhard dwoił się i troił, by nadrobić absencję Tyrese’a Haliburtona, który w drugim meczu serii doznał kontuzji ścięgna podkolanowego i nie był w stanie swojej drużynie pomóc. Prawdopodobnie nie wróci też na kolejne spotkanie.
Pacers w pierwszej połowie zdobyli 69 punktów i grali klasyczną dla siebie koszykówkę - szybką i nieprzyjemną dla każdej formy defensywy. Pod koniec trzeciej kwarty gospodarzom przydarzyło się jednak kilka strat i seria 13:4 pozwoliła C’s uciąć stratę do 81:90 przed startem czwartej kwarty. Za chwilę było już -3 i spotkanie rozpoczęło się od nowa. Kluczowy moment miał miejsce na 39 sekund przed końcem. Holiday zabrał piłkę Nembhardowi i po akcji 2+1 dał swojej drużynie prowadzenie 114:111.
Pacers mieli jeszcze szansę doprowadzić do remisu, ale rzut Aarona Nesmitha okazał się nieskuteczny. To pierwsza domowa porażka Pacers w play-offach. Jeszcze żadna drużyna w historii nie obróciła serii przegrywając już 0-3. 36 punktów (12/23 FG, 5/10 3PT, 7/11 FT), 10 zbiórek, 8 asyst i 2 bloki Jaysona Tatuma, 23 oczka (8/14 FG, 7/12 3PT), 5 zbiórek i 3 bloki oraz 24 oczka (10/18 FG) i 3 asysty Jaylena Browna. Dla Pacers 32 punkty (12/21 FG, 4/7 3PT), 4 zbiórki, 9 asyst Andrew Nembharda, 22 oczka (9/16 FG), 10 zbiórek Mylesa Turnera i 22 oczka (9/18 FG), 3 zbiórki, 6 asyst Pascala Siakama.