Czarne chmury nad Ja Morantem. Koszykarz Memphis Grizzlies może zostać zawieszony przez ligę na 50 meczów, ale teraz to chyba dla niego najmniejszy problem. Śledztwo wszczęła bowiem policja.
Rozgrywający nie poleciał z drużyną do Los Angeles, gdzie w niedzielę Grizzlies rywalizowali z Clippers, a dziś zmierzą się z Lakers. NBA bada obecnie sytuację z klubu ze striptizem, gdzie Morant na transmisji live paradował z bronią. Jeśli bowiem podróżował z pistoletem - może zostać zawieszony na 50 spotkań.
Sprawą zainteresowała się także policja. Śledczy z Kolorado badają tę sytuację, jaka miała mieć miejsce w Glendale. Kapitan Jamie Dillon powiedział, że policja nie otrzymała żadnych telefonów ani skarg na temat działań Moranta, ale zaczęła się im przyglądać w sobotę po tym, jak dowiedziała się o filmie krążącym w sieci. Jeśli koszykarz był pod wpływem alkoholu - może mieć spore problemy.
Ponadto liga bada sprawę z 29 stycznia, kiedy to jeden z przyjaciół Moranta dostał od NBA zakaz wstępu na mecze na okres roku. Pracownicy Indiany Pacers najpierw wdali się w awanturę z zawodnikiem i jego znajomymi, a następnie wychodząc z hali ktoś miał mierzyć do nich z broni (a przynajmniej tak twierdzą pracownicy klubu, na których widoczny był laser, który miałby być przymocowany do broni). W aucie znajdował się właśnie Morant.
Rozgrywający w obecnym sezonie notuje średnio 27,1 punktu oraz 8,2 asysty. Jest bezapelacyjnym liderem Memphis Grizzlies, którzy z 38 zwycięstwami i 24 przegranymi są drugą drużyną na Zachodzie.