Oklahoma City Thunder zrobili dziś to, do czego zazwyczaj przyzwyczajali nas Indiana Pacers. Ich powrót w ostatnich minutach meczu był świetny, a główną postacią był oczywiście Shai Gilgeous-Alexander.
Od pierwszych minut byliśmy świadkami bardzo wyrównanego spotkania. Po Thunder było widać, że bardzo im zależy na wygraniu tego spotkania, bo przegrywanie 1-3 byłoby już piekielnie trudną sytuacją, którą w finale udało się odwrócić jedynie raz. Pacers z biegiem drugiej i trzeciej kwarty zaczęli jednak sobie wypracowywać przewagę, którą… roztrwonili w ostatniej części meczu, w której to ulegli aż 17:31. Thunder po bardzo ciekawym spotkaniu triumfowali 111:104.
Shai spędził dziś na parkiecie 40 minut, zapisując w tym czasie 35 punktów, 3 zbiórki oraz 3 przechwyty. W ostatnich pięciu minutach meczu zapisał 14 punktów, trafiając przy tym 8/8 rzutów wolnych. Dla porównania cały skład Pacers w tym samym czasie zapisał jedynie 7 „oczek”. Kluczową postacią dla zwycięstwa był dziś też Jalen Williams, który uzbierał 27 „oczek” i 7 zbiórek. Wchodzący z ławki Alex Caruso z kolei do 20 punktów dorzucił 5 przechwytów.
Po stronie Pacers pięciu graczy zapisywało na swoim koncie dwucyfrową zdobycz punktową. Najlepszym graczem był Pascal Siakam, który zapisał 20 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst i 5 przechwytów, choć w samej końcówce praktycznie nie widzieliśmy go grającego na piłce. Tyrese Haliburton zapisał 18 punktów i 7 asyst, a wchodzący z ławki Obi Toppin dawał świetne zmiany, kończąc spotkanie z 17 „oczkami” i 7 zbiórkami.