Przegląd nocy: Dobry występ Jeremy'ego Sochana

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Akcja Jeremy’ego Sochana podtrzymała w końcówce nadzieję San Antonio Spurs, ale Houston Rockets przytomnie nie pozwolili rywalowi wyprowadzić rzutu. Solidne lanie dostali gracze Clippers oraz Bucks. 

SPURS - ROCKETS 101:103

W samej końcówce, akcja za trzy punkty Jeremy’ego Sochana, który zebrał piłkę po pudle Victora Wembanyamy, przybliżyła San Antonio Spurs na jeden punkt (98:99). Ne zegarze pozostało 19 sekund, więc zespół prowadzony przez Gregga Popovicha nadal miał szansę. Jednak Aaron Holiday wykorzystał obie próby z linii wolnych i przy 3-punktowym prowadzeniu, Rockets zdecydowali się rywali faulować, zamiast pozwolić im rzucać za trzy punkty. To wyraźnie nie było SAS na rękę i ostatecznie musieli uznać wyższość rywala. 

W efekcie Rockets wygrali swój czwarty wyjazdowy mecz z rzędu. Trener Ime Udoka rzucił na Victora Wembanyamę wszystko, co miał. Ten skończył mecz z dorobkiem 13 punktów (5/12 FG, 2/7 3PT), 10 zbiórek, 6 asyst i 2 bloków. Nadrabiać próbowali Sochan - 21 punktów (9/14 FG, 2/6 3PT), 8 zbiórek, 2 asysty, przechwyt i blok oraz Tre Jones z 24 oczkami (9/15 FG, 4/7 3PT), 3 zbiórkami i 5 asystami. Dla Rockets 21 punktów (7/16 FG, 3/9 3PT), 7 zbiórek i 7 asyst Freda VanVleeta i 16 oczek (5/16 FG), 7 zbiórek, 5 asyst Jalena Greena. 

CLIPPERS - TIMBERWOLVES 100:118

Prawdziwy roller-coaster, bo Minnesota Timberwolves przegrywała w tym meczu różnicą 22 punktów, a ostatecznie odniosła relatywnie łatwe zwycięstwo. Bardzo dobre występy Anthony’ego Edwarsa i Nickeila Alexandra-Walkera umożliwiły gościom powrót do walki. Tymczasem Los Angeles Clippers w pierwszej połowie stracili Kawhiego Leonarda, który opuścił parkiet z powodu problemów z plecami. LAC prowadzili 57:35, ale brak Kawhiego wyraźnie podciął gospodarzom skrzydła. Seria 20:2 tuż przed przerwą pozwoliła Wolves rozpocząć ten mecz od początku. 

Zaraz na starcie trzeciej kwarty Wolves objęli prowadzenie i zatrzymali rywala na zaledwie 15 punktach. Czwartą kwartę rozpoczynali z 6-punktową przewagą, która po kilku minutach zmieniła się w dwie cyfry. Edwards zanotował 37 punktów (15/29 FG, 2/8 3PT), 8 zbiórek i 4 asysty. Alexander-Walker zapewnił od siebie 28 oczek (9/10 FG, 5/6 3PT) i 3 zbiórki. Dla Clippers natomiast 22 punkty (5/11 FG, 10/10 FT), 3 zbiórki, 3 asysty Paula George’a oraz 12 oczek (4/10 FG), 7 asyst i 2 przechwyty Jamesa Hardena. 

KINGS - BUCKS 129:94

Sacramento Kings przegrali piętnaście poprzednich meczów z Milwaukee Bucks. Seria trwała od 2016 roku. Kings byli więc szczególnie zdeterminowani, by tę serię jak najszybciej przerwać. Zrobili to w znakomity stylu, całkowicie deklasując przeciwnika. W zasadzie od drugiej kwarty podopieczni Mike’a Browna prowadzili różnicą dwóch cyfr i cały czas mieli mecz pod pełną kontrolą. W czwartej kwarcie ich prowadzenie urosło do 30 oczek. Bucks w całym meczu spudłowali 32 z 39 rzutów za trzy. Trafiali na 37% skuteczności z gry.

To był klasyczny przykład meczu, w którym z dobrej defensywy wychodzi skuteczny atak. Giannis Antetokounmpo zanotował 30 punktów (10/17 FG, 10/14 FT), 13 zbiórek i 4 asysty. Tylko 2/12 z gry Damiana Lillarda. Dla Kings 29 punktów (11/17 FG, 4/5 3PT), 6 zbiórek, 7 asyst i 2 przechwyty De’Aarona Foxa, z ławki 25 oczek (9/19 FG, 3/8 3PT), 5 asyst Malika Monka i 22 punkty (10/14 FG), 11 zbiórek oraz 8 asyst Domantasa Sabonisa. 15 porażek z rzędu przeciwko konkretnemu rywalowi było najdłuższą taką serią w NBA.

POZOSTAŁE MECZE

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes