Draymond Green zapowiadał, że Golden State Warriors w meczu z Houston Rockets rozprawią się z wszelkimi szansami rywala na to, by ten na ostatniej prostej odebrał im miejsce w turnieju play-in. Nie rzucił słów na wiatr.
Philadelphia 76ers dwukrotnie w tym meczu wychodziła na wysokie prowadzenie, ale dopiero w końcówce zdołała przechylić szalę na swoją stronę, odnosząc ważne zwycięstwo w kontekście trwającej walki o pozycje we Wschodniej Konferencji. Mówiło się, że Joel Embiid w tym meczu będzie odsunięty, by zarządzać wyleczonym kolanem. Wysoki wyszedł jednak na parkiet, ale to nie on zrobił kluczową różnicę. Jeszcze na 6:28 przed końcem, gospodarze prowadzili różnicą 8 punktów. Embiid chwilę wcześniej został przez trenera Nicka Nurse’a zmieniony.
Gdy siedział na ławce, jego koledzy przypuścili ostatni run w tym meczu. Na 3:30 przed końcem Kelly Oubre trafił trójkę, która ponownie dała 76ers prowadzenie i tego już goście nie oddali. Na 5 sekund przed końcem Jimmy Butler spudłował próbę, która mogła dla Heat wygrać ten mecz. 22 punkty (7/20 FG, 6/13 3PT) Terry’ego Roziera. Kolejnych 20 oczek (7/17 FG), 4 zbiórki i 5 asyst Butlera. Dla Sixers 37 punktów (15/26 FG, 5/14 3PT), 9 zbiórek i 11 asyst Maxeta oraz 29 oczek (11/25 FG, 3/6 3PT), 4 zbiórki i 3 asysty Embiida.
New York Knicks byli w trakcie trzymeczowej serii porażek. Zaraz przed rozpoczęciem starcia z Sacramento Kings, dowiedzieli się, że w tym sezonie Julius Randle im już nie pomoże (operacja barku). Na pewnym etapie starcia przegrywali różnicą 21 punktów. To jednak ich nie załamało. Za sprawą Josha Harta i Jalena Brunsona Knicks wrócili do gry i odnieśli ważne dla mentalu zespołu zwycięstwo. Przed nimi trudna końcówka sezonu zasadniczego. Czy mogą włączyć się do walki z najlepszymi bez Randle’a?
Do stanu 46:25, Kings rzucali na 68% skuteczności z gry i mieli mecz pod kontrolą. Knicks odpowiedzieli jednak runem 16:2 i w czwartej kwarcie przejęli kontrolę. Po trójkach Brunsona i Harta, NYK wyszli na prowadzenie 105:95, którego pilnowali do końca. 35 punktów (12/20 FG, 2/5 3PT), 11 zbiórek i 3 przechwyty Brunsona. Kolejnych 31 oczek (14/19 FG), 9 zbiórek, 8 asyst i 2 przechwyty Harta. Dla Kings 29 punktów (11/26 FG, 6/13 3PT), 7 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty De’Aarona Foxa oraz 17 oczek (7/13 FG), 11 zbiórek i 7 asyst Domantasa Sabonisa.
Zdecydowanie najciekawiej zapowiadające się starcie spośród wszystkich rozgrywanych poprzedniej nocy. Golden State Warriors w ostatnich tygodniach musieli odpierać ataki rozpędzonych graczy Ime Udoki, którzy serią 11 zwycięstw z rzędu zbliżyli się do 10. miejsce w tabeli Zachodniej Konferencji. W ostatnich meczach nie szło im już tak dobrze, więc starcie z GSW mogło wyjaśnić, czy Rockets wrócą jeszcze do walki, czy zmuszeni będą do kapitulacji. Podopieczni Steve’a Kerra nie chcieli w tym meczu zostawić żadnych wątpliwości.
Do przerwy prowadzili różnicą 15 punktów po siedmiu trójkach Klaya Thompsona. Na 4 minuty przed końcem było już +20 dla gości z San Francisco i wtedy trener Steve Kerr zaczął wpuszczać graczy z ławki rezerwowych. To szósta wygrana z rzędu jego zespołu. 29 punktów (9/14 FG, 2/6 3PT), 6 zbiórek i 6 asyst Stepha Curry’ego i kolejne 29 oczek (7/11 3PT), 3 zbiórki, 4 asysty Thompsona. Dla Rockets z kolei 24 punkty (8/17 FG, 4/10 3PT), 3 zbiórki Jabariego Smitha oraz 17 oczek (6/14 FG), 4 zbiórki Cama Whitmore’a. Rockets tracą do Warriors cztery mecze.
To ciekawe starcie w kontekście zbliżających się play-offów i bezpośredniej rywalizacji najlepszych ekip Zachodniej Konferencji. Denver Nuggets udało się relatywnie szybko wyjść na 17-punktowe prowadzenie. Los Angeles Clippers ostatecznie sobie z nim poradzili i wrócili do rywalizacji. Zadanie mieli utrudnione, bowiem poza grą był Kawhi Leonard, który odpoczywał drugi mecz z powodu obolałego kolana. Z kolei w rotacji Nuggets zabrakło Jamala Murraya, który zmaga się ze stanem zapalnym w prawym kolanie. Na 7 minut przed końcem z parkietu wyrzucony został trener Michael Malone za kłótnię z sędziami.
W czwartej kwarcie LAC wyszli na prowadzenie 90:79. Joker wrócił na parkiet i po serii 18:8 było już tylko -1. Ivica Zubac trafił cztery rzuty wolne z rzędu, na co Jokić odpowiedział rzutem za trzy. James Harden spudłował rzut i na 5 sekund przed końcem Nuggets poprosili o time-out. Ostatecznie próba na zwycięstwo Jokera nie wpadła do kosza. Skończył z 36 punktami (14/24 FG, 3/8 3PT), 17 zbiórkami i 10 asystami. Aaron Gordon dołożył 18 oczek (5/10 FG, 8/14 FT), 7 zbiórek i 2 bloki. Dla LAC 28 punktów (10/21 FG, 2/6 3PT), 4 zbiórki, 2 asysty i 3 przechwyty Paula George’a oraz 20 oczek (6/23 FG, 2/13 3PT), 6 zbiórek, 8 asyst Hardena.