Sporo działo się tej nocy na parkietach NBA. Cleveland Cavaliers wygrali szósty mecz w sezonie, Tyler Herro trafił game Winnera, a Los Angeles Lakers wygrali drugi mecz z rzędu!
Washington Wizards 121:111 Philadelphia 76ers
- Niezwykle ciężko jest określić formę Washington Wizards, którzy grają w kratkę. Tej nocy pokonali będących w sporym kryzysie Sixers. Rewelacyjne statystyki pod nieobecność Joela Embiida wykręcił Kristaps Porzingis, który zapisał na swoim koncie 30 punktów i 9 zbiórek. 29 „oczek” i 5 asyst miał z kolei Bradley Beal.
- Brak Embiida był aż nadto widoczny. Już kolejny mecz z rzędu grę na siebie starał się brać Tyrese Maxey, który uzbierał 32 punkty. To jednak znów okazało się zbyt mało. 24 punkty, 10 asyst i 5 zbiórek zapisał James Harden, a Tobias Harris dorzucił 16 punktów i 9 zbiórek.
Boston Celtics 113:114 Cleveland Cavaliers (dogrywka)
- Cleveland Cavaliers są jedną z rewelacji startu tego sezonu. Cavs po zmianach w składzie mają już bilans 6-1, a minionej nocy pokonali ostatnich finalistów – Celtics. Rewelacyjne zawody rozegrał Darius Garland, który w ostatnim czasie zmagał się z kontuzją. Rozgrywający zapisał 29 punktów, 12 asyst oraz 5 zbiórek, a 25 „oczek” od siebie dorzucił Donovan Mitchell.
- W barwach Celtics dwoił się i troił duet Jaylen Brown – Jayson Tatum. Panowie zdobyli wspólnie 56 punktów, jednak to okazało się za mało, by triumfować w tym meczu. Warto podkreślić fantastyczną obronę Cavs na dwójce liderów Celtics, którzy mimo konkretnych zdobyczy punktowych trafili mniej niż 40% rzutów z gry.
Sacramento Kings 107:110 Miami Heat
- Tyler Herro bohaterem Miami Heat! O ile Kings w ostatnich latach są organizacją-memem, tak bardzo często mogą się w tym sezonie okazywać zespołem trudnym do ogrania. Przekonała się o tym drużyna z Florydy, która dopiero ostatnim rzutem zapewniła sobie zwycięstwo. Spora odpowiedzialność była na barkach Tylera Herro, który pod nieobecność Jimmiego Butlera był opcją numer 1 w ataku. Koszykarz zapisał 26 punktów i zebrał 12 piłek. Bardzo dobre zawody z 22 punktami i 7 asystami rozegrał też Kyle Lowry.
- W barwach ekipy z Sacramento nie wystąpił De’Aaron Fox, jednak to nie sprawiło, że stali się chłopcami do bicia. Po 22 punkty zdobyli bowiem Domantas Sabonis i Kevin Huerter, a pierwszy z nich miał nawet double-double.
Atlanta Hawks 112:99 New York Knicks
- Gdy Trae Young nie może, w pogotowiu zawsze pozostaje Dejounte Murray. Były koszykarz San Antonio Spurs rozegrał fenomenalne zawody, zwieńczone 36 punktami, 9 asystami i 5 przechwytami. To właśnie za jego sprawą Hawks odnieśli zwycięstwo. Warto podkreślić, że z Murrayem na parkiecie Hawks wygrali to spotkanie różnicą 26 punktów!
- Choć Jalen Brunson rozegrał solidne zawody z 20 punktami i 5 asystami, Knicks nie mieli za wiele do powiedzenia w tym meczu. Mimo, że na parkiecie przebywali RJ Barrett i Julius Randle, tylko on mógł odmienić losy tego meczu. Ostatecznie mu się to jednak nie udało.
Charlotte Hornets 88:106 Chicago Bulls
- Czy da się wygrać mecz, gdy liderzy grają na tragicznej skuteczności? Zapytajcie Chicago Bulls, bo mają na to sposób. Mimo, że DeMar DeRozan trafił ledwie 18,2% rzutów z gry, a Zach LaVine 25% - Bulls pokonali Hornets. Spora w tym zasługa ławki – Javonte Green zapisał 17 punktów i 8 zbiórek (7/7 z gry), a Goran Dragic w 15 minut dorzucił 16 „oczek”.
- Brak LaMelo Balla w barwach Hornets jest aż nadto widoczny. Swoje próbuje grać Kelly Oubre jr, który zapisał 24 punkty, lecz skuteczność Gordona Haywarda i P.J. Washingtona pozostawiała wiele do życzenia. Trafili zaledwie 6 z 21 rzutów.
Los Angeles Clippers 109:101 Houston Rockets
- Clippers muszą rywalizować bez Kawhi Leonarda i sporo musieli się namęczyć, by pokonać tankujących Houston Rockets. 28 punktów zapisał Paul George, a świetnie wspierał go Marcus Morris – autor 21 „oczek” i 10 zbiórek.
- W barwach ekipy z Houston świetnie pokazał się Alperen Sengun, który zapisał 26 punktów i 13 zbiórek. Po 22 „oczka” dorzucili Jalen Green i Kevin Porter jr. Rockets byliby w stanie wygrać to spotkanie, gdyby Eric Gordon (33 minuty na parkiecie) zdobył jakiekolwiek punkty, bądź gdyby Jabari Smith jr trafił więcej, niż zaledwie 1 z 10 rzutów z gry.
Detroit Pistons 91:116 Milwaukee Bucks
- Żaden zespół nie rozpoczął tak dobrze sezonu, jak Milwaukee Bucks. Giannis Antetokounmpo jest podrażniony przegraną w poprzednim sezonie oraz na EuroBaskecie, co pokazuje na parkiecie. Grek przeciwko Pistons wykręcił 32 punkty, 12 zbiórek, 5 przechwytów oraz 4 asysty. Świetnie wspierał go Jrue Holiday, który dorzucił 26 punktów. A przypomnijmy, że wciąż do gry nie wrócił Khris Middleton.
- Obrona Bucks spisała się świetnie – ograniczyli bowiem Cade’a Cunninghama do zdobycia zaledwie 10 „oczek”. Sporo gry na siebie starał się więc brać Saddiq Bey, który z 22 punktami był najskuteczniejszym zawodnikiem z Detroit.
Utah Jazz 100:103 Dallas Mavericks
- Zatrzymanie Lauriego Markkanena wydaje się być tym, co trzeba zrobić, aby pokonać Utah Jazz. Mavericks ograniczyli go do 14 punktów (60% z gry), a większość rzutów oddawali inni gracze. Jordan Carkson zapisał 22 punkty, a bardzo dobrą zmianę z ławki dał Collin Sexton – autor 19 „oczek”.
- Luka Doncic jest wielki. Rozegrał kolejny mecz z co najmniej 30 punktami. Tym razem zapisał 33 „oczka”, 11 asyst oraz 5 zbiórek. Jego współpraca z wchodzącym z ławki Christianem Woodem wyglądała świetnie. Podkoszowy w zaledwie 23 punkty zapisał 21 „oczek” i zebrał 10 piłek.
Memphis Grizzlies 111:106 Portland Trail Blazers
- Desmond Bane po raz kolejny udowodnił, że gdy trzeba – może brać grę na siebie. Rzucający zapisał 29 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst i był liderem punktowym Grizzlies. Ja Morant miał problemy ze skutecznością, ale ostatecznie zakończył mecz z 20 punktami, 9 zbiórkami i 7 asystami. Trzeba jednak wspomnieć, że miał też 8 strat.
- Osłabieni brakiem Damiana Lillarda Blazers walczyli do samego końca. Anfernee Simons zapisał rewelacyjne 31 punktów, a Jusuf Nurkic i Jerami Grant dorzucili po 23 „oczka”. Zabrakło jednak punktów z ławki, by wyrwać to zwycięstwo.
New Orleans Pelicans 117:120 Los Angeles Lakers (dogrywka)
- Los Angeles Lakers wygrali drugi mecz z rzędu! Bohaterem drużyny był Matt Ryan, który jeszcze półtora roku temu był dostawcą jedzenia. To za sprawą rzutu skrzydłowego doszło do dogrywki, w której Lakers triumfowali. Najlepszym strzelcem ekipy z LA był Lonnie Walker IV, który zapisał 28 „oczek”.
- Po raz kolejny niezwykle trudny do zatrzymania był Zion Williamson, który był autorem 27 punktów. Gdy Lakers decydowali się go podwajać – ten oddawał piłkę na obwód, dzięki czemu rozdał aż 7 asyst. 22 punkty, 9 zbiórek i 8 asyst na słabej skuteczności zapisał z kolei CJ McCollum.