Przegląd nocy: Meczycho Hardena! Bulls nawiązali do czasów Jordana

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

James Harden przejął obowiązki Paula George’a i zanotował wybitną linijkę. Chicago Bulls natomiast pokonali Miami Heat prowadząc w pierwszej kwarcie już +25. Bardzo ciekawie było w Sacramento, gdzie doszło do pojedynku dwóch rozgrywających. 

CELTICS - CAVALIERS 116:107

To już dwunaste domowe zwycięstwo Boston Celtics. Zespół prowadzony przez Joe Mazzullę nie przegrał jeszcze na własnym parkiecie. To był drugi mecz pomiędzy tymi drużynami w odstępie paru dni. Celtics wygrali sześć z ostatnich siedmiu spotkań i umacniają się w czubie tabeli Wschodniej Konferencji. Dla Cleveland Cavaliers z kolei jest to trzecia porażka z rzędu. Cavs udało się zejść z dwucyfrowej straty do -3 na początku czwartej kwarty, ale rywal bardzo szybko odzyskał kontrolę nad wydarzeniami.

Na 3 minuty przed końcem goście zeszli do 102:107. Wtedy punkty Jrue Holidaya i Jaysona Tatuma w dwóch kolejnych posiadaniach załatwiły dla C’s sprawę. Dla Cavaliers 31 punktów (12/24 FG, 2/8 3PT), 8 zbiórek i 6 asyst Donovana Mitchella. Kolejnych 26 oczek (9/16 FG, 3/6 3PT), 5 zbiórek i 3 przechwyty z ławki Caris LeVerta. Dla Celtics 27 punktów (9/22 FG, 3/10 3PT), 11 zbiórek, 3 asysty i 3 bloki Jaysona Tatuma oraz 22 oczka (10/20 FG, 2/5 3PT), 5 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty Jaylena Browna.

HEAT - BULLS 116:124

Chicago Bulls otworzyli mecz serią 33:8 i od tego momentu zaczęła się pogoń Miami Heat, którzy kilka razy byli naprawdę blisko. 25 punktów przewagi w pierwszej kwarcie było najwyższym takim prowadzeniem Bulls od czasów Michaela Jordana. Ponadto aż czterech graczy ekipy prowadzonej przez Billy’ego Donovana zanotowało +23 punkty, co po raz ostatni drużynie z Chicago udało się w… 1969! Jednak run 27:7 Heat pozwolił im zejść do -4 już w przerwie meczu (56:60).

Na 2,5 minuty przed końcem Jimmy Butler zredukował stratę do 109:113, ale w kolejnym posiadaniu Ayo Dosunmu trafił dla swojej drużyny za trzy i na tym się pogoń gospodarzy zakończyła. Dla Heat 22 punkty (6/14 FG, 9/10 FT), 4 zbiórki i 4 asysty rewelacyjnego pierwszoroczniaka Jaime Jaqueza Jr’a. Kolejne 20 oczek (6/15 FG, 8/10 FT), 7 zbiórek i 7 asyst Jimmy’ego Butlera. Dla Bulls 26 punktów (9/20 FG, 4/11 3PT), 7 zbiórek i 11 asyst Coby’ego White’a oraz 24 oczka (10/21 FG, 2/5 3PT), 12 zbiórek i 7 asyst Nikolu Vucevicia.

CLIPPERS - WARRIORS 121:113

Steve Kerr postanowił zmienić w tym meczu pierwszą piątkę. W miejsce zawieszonego Draymonda Greena pojawił się Jonathan Kuminga, a zamiast Andrew Wigginsa zagrał pierwszoroczniak Brandin Podziemski, co tylko pokazuje, jak duże problemy ma obecnie Wiggins. Mimo tych zmian, GSW nie poradzili sobie w Crypto.com Arena z miejscowymi LA Clippers. Na początku czwartej kwarty po trafieniu Chris Paula na tablicy wyników widniało 103:102 dla Clippers, ale potem Warriors nie zdobyli punktu przez prawie dwie minuty.

Ten moment pozwolił gospodarzom zbudować przewagę, jakiej już nie oddali. James Harden dobił w tym meczu do 25 tys. punktów w karierze. Gra ekipy Tyronna Lue zaczyna wyglądać coraz ciekawiej. Poprzedniej nocy po raz pierwszy w tym sezonie zagrali bez kontuzjowanego Paula George’a. 28 punktów (6/12 FG, 5/6 3PT, 11/12 FT), 7 zbiórek, 15 asyst i 4 bloki Jamesa Hardena. 27 oczek (9/16 FG, 2/4 3PT), 8 zbiórek Kawhiego Leonarda. Dla GSW 30 punktów (8/12 3PT), 5 asyst Klaya Thompsona i tylko 17 oczek (5/17 FG, 3/13 3PT), 4 asysty Stephena Curry’ego.

KINGS - THUNDER 128:123

Naprzeciw siebie stanęło dwóch znakomitych graczy młodego pokolenia. De’Aaron Fox vs Shai Gilgeous-Alexander. Obaj są liderami swoich składów i obaj w przekroju ostatnich paru lat zrobili ogromny postęp. Poprzedniej nocy górą w starciu był Fox i SGA na pewno ma czego żałować. W połowie czwartej kwarty prowadzenie Sacramento Kings urosło do 14 punktów. Jednak seria 13:2 ekipy z OKC pozwoliła im zejść do -2. Wtedy Kings przegrupowali siły i skupili energię na defensywie. Po drugiej stronie trafieniami odpowiedzieli Keegan Murray oraz Fox.

W efekcie Kings odnieśli ósme zwycięstwo z rzędu przeciwko Thunder, więc ci czują się szczególnie zobligowani do pokonania rywala z Sac-Town. Gilgeous-Alexander zanotował 43 punkty (13/27 FG, 16/18 FT), 6 zbiórek, 9 asyst i 2 przechwyty. 18 oczek (8/14 FG, 2/3 3PT), 8 zbiórek i 4 asysty Josha Giddeya. Dla Kings z kolei 41 punktów (14/25 FG, 5/11 3PT, 8/11 FT), 3 zbiórki, 7 asyst i 2 przechwyty De’Aarona Foxa. Kolejnych 18 oczek (8/14 FG), 16 zbiórek i 7 asyst Domantasa Sabonisa.

POZOSTAŁE MECZE

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes