New York Knicks nie przestają wierzyć, że są w stanie wrócić z wyniku 1-3. Tego wieczoru bez większych problemów pokonali Indianę Pacers 94:111, wygrywając tym samym drugi mecz w serii.
Obrona Knicks w końcu funkcjonowała tak, jak oczekiwał tego Tom Thibodeau, a liderzy grali dziś też na świetnej skuteczności. Jalen Brunson uzbierał 32 punkty w 18 rzutach, a Karl-Anthony Towns dorzucił od siebie 24 punkty i 13 zbiórek. Jak zwykle kapitalną zmianę z ławki dał Josh Hart, który dorzucił 12 punktów, 10 zbiórek oraz 4 asysty.
To był jeden z najsłabszych występów Tyrese Haliburtona w tegorocznych Play-Offach. Rozgrywający zapisał jedynie 8 punktów, 6 asyst, 2 przechwyty oraz 2 zbiórki. Tak naprawdę jedynym koszykarzem z pierwszej piątki, który zapisał dwucyfrową zdobycz punktową był Pascal Siakam - autor 15 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty. Na pochwałę jako jedyny zasługuje Bennedict Mathurin, który wchodząc z ławki zapisał 23 punkty i 9 zbiórek.
- Tak naprawdę nie zagraliśmy na naszym typowym poziomie zaangażowania. Przegraliśmy walkę o zbiórki, mieliśmy więcej strat, a do tego nie trafialiśmy na dobrej skuteczności. Knicks zrobili kawał dobrej roboty, dlatego ogromny szacunek dla nich - stwierdził po meczu Rick Carlisle.