Po przyjętych od Golden State Warriors ciosach, Houston Rockets byli w naprawdę trudnej sytuacji. Zespół Ime Udoki pokazał jednak wiele charakteru i ze stanu 1-3 wrócił do gry. O wygranym tej serii zdecyduje mecz numer siedem.
Golden State Warriors - Houston Rockets 107:115 (3-3)
W meczach numer pięć i sześć, Houston Rockets przypomnieli sobie, że to oni startowali do play-offów z drugiego miejsca, więc to oni powinni mieć więcej argumentów w tej rywalizacji. Dwa zwycięstwa z rzędu graczy Ime Udoki oznaczają, że to druga seria pierwszej rundy, którą rozstrzygnie mecz numer siedem. Golden State Warriors zawiedli w najważniejszym momencie. Spudłowali 13 rzutów z rzędu między trafieniem Draymonda Greena na 10:12 do końca, a trójką Stephena Curry’ego na 3:35 przed końcem meczu. Mecz numer siedem odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek, a jego stawką będzie awans do półfinału Konferencji Zachodniej i starcie z wypoczętą Minnesotą Timberwolves. To dokładnie ten scenariusz, którego Warriors chcieli uniknąć, mając szansę zakończyć serię u siebie w Chase Center. Fred VanVleet rozpoczął czwartą kwartę akcją 2+1, tuż po tym jak Warriors zbliżyli się na dwa punkty dzięki popisowi Curry’ego pod koniec trzeciej kwarty. Jalen Green dorzucił punkty przy dobitce własnego rzutu, a potem VanVleet trafił za trzy z góry parkietu na 6:47 przed końcem, dając Rockets prowadzenie 101:89. Layup Curry’ego na 39 sekund przed końcem trzeciej kwarty zmniejszył stratę do czterech punktów, co rozpaliło kibiców zebranych w hali GSW. Curry dorzucił jeszcze dwa rzuty wolne, zmniejszając wynik do 84:86. JEdnak Warriors nie potrafili pójść za ciosem. Dzięki zbalansowanej grze po obu stronach parkietu, Houston miało odpowiedź na niemal każdą próbę pogoni lub kluczowe zagranie rywala. 29 punktów (7/13 FG, 6/9 3PT), 8 zbiórek i 8 asyst VanVleeta oraz 21 punktów, 14 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwyty Alperena Senguna. Dla Warriors 29 punktów (6/16 3PT), 7 zbiórek, 2 asysty Curry’ego oraz 27 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst Butlera.