Trochę radości w San Antonio, bowiem Spurs wykorzystali sprzyjające im okoliczności i przerwali 18-meczową serię porażek. Nie trwał długo powrót Bradleya Beala. Ten skręcił kostkę i najprawdopodobniej czeka go kolejna przerwa.
Dokładnie takiej koszykówki po Washington Wizards spodziewali się kibice drużyny, gdy Jordan Poole połączył siły z Kylem Kuzmą. Długo musieli na nią czekać i nie ma pewności, czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczą. Poprzedniej nocy wszystko jednak zagrało dla Wizards mniej więcej tak jak miało, bowiem dwójka liderów wzięła na siebie większość obowiązków. Gdyby tego było mało, ściągnięty latem z Memphis Tyus Jones zanotował triple-double. To dopiero drugie zwycięstwo Wiz w ostatnich 17 meczach.
Meczu nie dokończył Tyrese Haliburton, który doznał urazu kolana. Nic nie wskazuje na to, by kontuzja była groźna. W drugiej kwarcie Pacers wygrywali różnicą 8 punktów, ale seria 15:0 rywala odwróciła losy meczu. 19 punktów (7/17 FG), 11 asyst Haliburtona oraz 20 oczek (10/13 FG), 13 zbiórek Isaiah Jacksona. Dla Wizards z kolei 31 punktów (11/23 FG, 4/9 3PT), 5 zbiórek i 4 asysty Kuzmy oraz 30 oczek (12/18 FG, 3/4 3PT), 4 zbiórki i 8 asyst Poole’a. Na triple-double Jonesa złożyło się 13 oczek, 10 zbiórek i 11 asyst.
San Antonio Spurs przerwali serię 18 kolejnych porażek - najdłuższą w historii klubu. Jeremy Sochan spędził na parkiecie 27 minut i w tym czasie zanotował 11 punktów (5/10 z gry, 0/3 za trzy), 8 zbiórek, 2 asysty, przechwyt i blok. Już w drugiej kwarcie SAS prowadzili +25, ale pozwolili Lakers zejść do -4 przed przerwą. W drugiej połowie gościom zabrakło sił. Lakers grali trzeci mecz w czwartą noc i nie zagrali Anthony’ego Davisa, D’Angelo Russella oraz Cama Reddisha.
Po jednomeczowej absencji wrócił LeBron James, ale nie był w stanie przechylić szali na stronę swojego zespołu. 23 punkty (7/17 FG, 7/10 FT), 14 asyst LeBrona Jamesa i 22 oczka (8/18 FG, 4/10 3PT), 7 zbiórek, 4 asysty Austina Reavesa. dla Spurs 36 punktów (12/19 FG, 5/10 3PT), 6 zbiórek i 3 asysty Vassella oraz 13 punktów (5/13 FG), 15 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty i 2 bloki Victora Wembanyamy. To było pierwsze zwycięstwo Spurs od 2 listopada, gdy pokonali Phoenix Suns.
Najlepsza noc w życiu Jalena Brunsona, który poprawił rekord swojej kariery trafiając wszystkie dziewięć rzutów za trzy punkty. Suns przegrali sześć z ostatnich ośmiu meczów, chociaż jeszcze w trzeciej kwarcie prowadzili różnicą 10 punktów. Knicks udało się uciąć dużą część straty i czwartą kwartę ekipy rozpoczynały z wynikiem 99:97 dla Suns. Brunson zdobył w trakcie ostatnich 12 minut 19 punktów i to na jego barkach NYK zbudowali prowadzenie. Seria 13:4 pozwoliła im przejąć kontrolę nad wydarzeniami.
Niestety już w pierwszej kwarcie spotkanie opuścił Bradley Beal, który doznał urazu kostki. Niedawno wrócił do gry, ale niewykluczone, że ponownie czeka go kilkumeczowa absencja. Brunson zagrał fantastycznie. W całym meczu zanotował 50 punktów (17/23 FG, 9/9 3PT), 6 zbiórek, 9 asyst oraz 5 przechwytów. Z dobrej strony zaprezentował się także Julius Randle zdobywając 23 punkty (10/16 FG), 8 zbiórek i 6 asyst. Dla Suns 29 punktów (10/21 FG, 4/9 3PT), 3 zbiórki i 6 asyst Kevina Duranta oraz 28 oczek (11/26 FG), 9 asyst Devina Bookera.