Przegląd nocy: Świetny Podziemski, gorzka porażka GSW

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Aż trzynaście meczów odbyło się poprzedniej nocy na parkietach NBA, co było w dużej mierze spowodowane zbliżającą się przerwą na Weekend Gwiazd. Godny odnotowania jest występ Brandina Podziemskiego przeciwko Los Angeles Clippers. 

MAGIC - KNICKS 118:100

Po serii zwycięstw, przyszła seria porażek. New York Knicks nie sprostali poprzedniej nocy Orlando Magic i przegrali czwarty mecz z rzędu. Na usprawiedliwienie zespołu Toma Thibodeau trzeba podkreślić, że ten mierzy się z urazami kilku kluczowych postaci. Poza grą dla NYK było sześciu zawodników, w tym Julius Randle oraz Donte DiVincenzo. Tymczasem trener Jamahla Mosley zagrał dziewięcioosobową rotacją. Ekipa z Florydy w całym meczu rzucała na 63% skuteczności z gry. Jalen Brunson mówił po wszystkim, że przerwa powinna Knicks dobrze zrobić. 

Na początku drugiej kwarty trójka Aleca Burksa dała Knicks prowadzenie 39:27. Jednak gdy Knicks ściągnęli na ławkę Brunsona, Magic zdobyli 17 punktów z rzędu i objęli prowadzenie, którego nie oddali do końca spotkania. Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Paolo Banchero z 36 punktami (15/20 FG, 6/10 3PT), 6 zbiórkami i 5 asystami. 21 oczek (7/13 FG), 6 asyst i 3 przechwyty Franza Wagnera. Dla Knicks 33 punkty (11/21 FG, 5/8 3PT), 6 asyst Brunsona oraz 23 oczka (8/16 FG), 14 zbiórek i 5 asyst Preciousa Achiuwy. 

MAVERICKS - SPURS 116:93

W derbach Teksasu wyraźnie lepsi byli gracze Jasona Kidda, którzy zanotowali szóste zwycięstwo z rzędu. Jeremy Sochan spędził na parkiecie 25 minut i zanotował w tym czasie 10 punktów (4/10 FG, 1/2 3PT), 4 zbiórki, asystę i 3 przechwyty. 26 oczek (10/21 FG), 9 zbiórek, 5 asyst i 3 bloki Wemby’ego. Kluczowa okazała się trzecia kwarta, którą Mavs wygrali 32:14. Chwilę przed końcem meczu parkiet opuścił Luka Doncić z powodu urazu szyi. Zanotował 27 punktów (11/20 FG), 9 zbiórek, 8 asyst i 2 przechwyty. 34 oczka (15/22 FG, 4/9 3PT), 9 zbiórek, 7 asyst i 2 przechwyty autorstwa świetnie dysponowanego Kyriego Irvinga. 

NUGGETS - KINGS 102:98

W składzie Denver Nuggets zabrakło Jamala Murraya (uraz kości piszczelowej) oraz Kentaviousa Caldwella-Pope’a (ścięgno podkolanowe), ale mimo to mistrzowie NBA w drugiej połowie prowadzili już różnicą 16 oczek. I to wszystko pomimo relatywnie przeciętnej nocy Nikoli Jokicia, który spudłował 11 ze swoich 17 rzutów. Dla losów spotkania kluczowa okazała się postawa De’Aarona Foxa. Ten zanotował 15 punktów w samej czwartej kwarcie, w tym osobisty run 8:0, który z -1 zrobił dla Sacramento Kings +7.

Po tej szarży lidera Kings rywal się już nie podniósł. Nuggets ponieśli trzecią porażkę z rzędu, więc wyrównali swoją najdłuższa taką serię w ramach bieżącego sezonu. - Nie jesteśmy zdrowi - tłumaczył po meczu trener Michael Malone. 25 punktów (8/15 FG, 8/8 FT), 15 zbiórek i 2 asysty zanotował Aaron Gordon. 19 oczek (8/17 FG, 3/7 3PT), 4 zbiórki, 2 asysty Michaela Portera. Dla Kings 30 punktów (12/26 FG, 2/7 3PT), 8 zbiórek, 8 asyst i 2 przechwyty De’Aarona Foxa i 20 oczek (9/16 FG), 13 zbiórek, 7 asyst, 3 przechwyty Domantasa Sabonisa. 

JAZZ - LAKERS 122:138

Anthony Davis oraz Rui Hachimura byli jak Kobe Bryant i Shaquille O’Neal, bowiem to ostatni duet w historii Los Angeles Lakers, który w tym samym meczu zanotował po 35+ punktów. Ekipa z LA pod nieobecność kontuzjowanego LeBrona Jamesa (kostka) swobodnie rozprawiła się z Utah Jazz, którzy tą porażką wypadli poza strefę turnieju play-in w Zachodniej Konferencji. Lakers wygrali trzecią kwartę 38:23 i to pozwoliła im zbudować dwucyfrową przewagę. 

Dla Lakers to szóste zwycięstwo w ostatnich siedmiu meczach. Jazz prowadzili 82:81, ale to był ostatni dobry moment graczy Willa Hardy’ego, bowiem seria 30:10 gości z LA ustawiła resztę spotkania. Anthony Davis zanotował 37 punktów (13/25 FG, 10/13 FT), 15 zbiórek i 2 bloki. Rui Hachimura dołożył 36 oczek (13/19 FG, 6/8 3PT). Z dorobkiem 22 punktów (9/13 FG, 3/5 3PT), 4 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwytów mecz skończył Austin Reaves. Dla Jazz 18 punktów (8/15 FG, 2/5 3PT), 3 asysty i 2 bloki Collina Sextona oraz 17 oczek (6/14 FG, 3/8 3PT), 5 asyst Jordana Clarksona. 

WARRIORS - CLIPPERS 125:130

W czwartej kwarcie Los Angeles Clippers przegrywali 12 punktami i wiele wskazywało na to, że Golden State Warriors przedłużą swoją serię zwycięstw. Jednak podopieczni Steve’a Kerra za wcześnie się rozluźnili i pozwolili rywalowi przejąć inicjatywę w ostatnich minutach meczu. Z powodu kontuzji nogi poza grą był Kawhi Leonard. Kolegom udało się jednak zneutralizować efekt jego absencji. Duży ciężar wziął na siebie Norman Powell, który trafił cztery trójki w ostatnich minutach spotkania. 

Przy stanie 115:113 na 3,5 minuty przed końcem, Norman Powell trafił dla LAC trójkę, która dała jego drużynie prowadzenie. Na 1:23 przed końcem było już 123:117 po trójce Amira Coffeya. Curry zredukował stratę do 3 punktów w końcówce, ale James Harden zamknął mecz na linii rzutów wolnych. Dla Clippers 26 punktów (7/12 FG, 4/9 3PT), 8 zbiórek i 7 asyst Jamesa Hardena i 24 oczka (8/17 FG), 5 zbiórek i 5 asyst Paula George’a. W obozie GSW 41 punktów (15/31 FG, 9/19 3PT), 4 zbiórki i 5 asyst Curry’ego oraz 25 oczek (9/12 FG, 5/5 3PT), 7 zbiórek i 8 asyst pierwszoroczniaka Brandina Podziemskiego. 

POZOSTAŁE MECZE

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes