Gdy Tyrese Haliburton doznał urazu w pierwszej kwarcie siódmego meczu, wiele wskazywało na to, że Pacers ciężaru nie udźwigną. Mimo to prowadzili po pierwszej połowie. W drugiej jednak, Thunder całkowicie rywala zdominowali, wygrali siódmy mecz i zostali nowymi mistrzami NBA!
Oklahoma City Thunder - Indiana Pacers 103:91(4-3)
Spotkanie numer siedem. Kibice NBA czekali na to od 2016 roku, kiedy Cleveland Cavaliers wrócili z 1-3 i pokonali w siedmiu meczach Golden State Warriors. Wówczas ekipa z Ohio zdobyła swoje pierwsze mistrzostwo w historii. Było jasne, że w nocy 23 czerwca znów poznamy miasto, które będzie świętować po raz pierwszy. Indiana Pacers w szóstym meczu doprowadziła do remisu (3-3), ale siódme starcie odbyło się na parkiecie najlepszej drużyny sezonu regularnego. Niestety spotkanie zaczęło się koszmarnie. Tyrese Haliburton trafił trzy trójki z czterech prób i dał swojej drużynie prowadzenie 14:10. Niestety w jednej z kolejnych akcji jego przeciążona łydka nie wytrzymała i zawodnik upadł na parkiet krzycząc z bólu. Niestety wszystko wskazuje na to, że u lidera Pacers doszło do bardzo poważnego urazu. Pacers musieli się po tej stracie szybko pozbierać.
Pierwsza kwarta zakończył się wynikiem 25:22 dla Thunder, którzy mieli jednak spore problemy ze skutecznością. W pierwszej połowie trafili tylko 4/18 za trzy, co powodowało, że Pacers zbierali piłki i napędzali szybkie akcje. Po trójcie Bennedicta Mathurina, Pacers odzyskali prowadzenie (43:42) i utrzymali je do końca pierwszej połowy. Andrew Nembhard trafił za trzy na parę sekund przed końcem drugiej kwarty i ekipa Ricka Carlisle’a na przerwę schodziła z prowadzeniem 48:47. Thunder utrzymywał w grze Shai Gilgeous-Alexander. Nie dostał jednak za dużo pomocy, bardzo bojaźliwie grał bowiem Jalen Williams, który rezygnował z otwartych rzutów. Wszystko jednak wskazywało na to, że przed nami bardzo interesująca druga połowa siódmego starcia finałów.
Lepiej drugą połowę zaczęli gospodarze, którzy wymuszali straty w obronie. Po szalonym rzucie za trzy Lu Dorta i kontrze J-Williamsa, OKC prowadzili 56:51, co zmusiło trenera Carlisle’a do skorzystania z przerwy na żądanie. Trzy trójki z rzędu (SGA, Holmgren, Williams) powiększyły prowadzenie Thunder do 9 punktów i Pacers raz jeszcze skorzystali z przerwy. Na tym etapie Pacers w grze utrzymywał T.J. McConnell, który atakował obręcz w pierwszych sekundach akcji i w pięciu posiadaniach z rzędu kończył skutecznym rzutem ucinając stratę do 4 punktów (66:70). Nie dostał jednak wsparcia kolegów. Na dwie minuty przed końcem trzeciej odsłony meczu, lay-up w szybkiej akcji Williamsa dał OKC pierwsze w tym meczu dwucyfrowe prowadzenie (77:66). Goście z Indiany mieli problem ze stratami, popełniajac ich aż osiem w 10 minut trzeciej kwarty.
Do czwartej kwarty Thunder przystępowali z prowadzeniem 81:68, wszystko zatem było w ich rękach. W pewnym momencie Pacers zaliczyli serię 10 minut gry, w trakcie których punkty zdobywał wyłącznie McConnell. Na 8:27 przed końcem, Thunder prowadzili 21 punktami po trójce z lewego skrzydła Williamsa. Oklahoma powoli rozpoczynała świętowanie pierwszego w historii Klubu mistrzostwa NBA. Jednak Pacers nie chcieli się poddać. Seria 11:1 gości i punkty spod kosza Mathurina zredukowały stratę do 12 punktów, co zmusiło trenera Marka Daigneaulta do skorzystania z przerwy na żądanie. Ekipy zaczęły wymieniać się ciosami, ale Pacers zabrakło już czasu. SGA był najlepiej punktującym zawodnikiem swojego zespołu notując 29 punktów i 12 asyst. Kolejne 20 punktów, 4 asysty i 4 zbiórki Williamsa oraz 17 punktów, 8 zbiórek i 5 bloków Holmgrena. Dla Pacers 20 punktów, 13 zbiórek Mathurina oraz po 16 punktów Siakama i McConnella.