Przegląd nocy: Tylko pięć meczów Lakers

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

To koniec pierwszego sezonu J.J.-a Redicka na stanowisku trenera zespołu NBA. Los Angeles Lakers przegrali rywalizację z Minnesotą Timberwolves po zaledwie pięciu meczach. Serię udało się przedłużyć Houston Rockets

Los Angeles Lakers - Minnesota Timberwolves 96:103 (1-4)

J.J. Redick postawił na small-ball, a to oznaczało, że sporo pola do popisu będzie miał Rudy Gobert. W efekcie francuski wysoki rozegrał jedno z najlepszych spotkań w karierze i pomógł Minnesocie Timberwolves awansować do kolejnej rundy zmagań. Ekipa prowadzona przez trenera Chrisa Fincha wygrała trzy mecze z rzędu, eliminując LeBrona Jamesa i Lukę Doncicia z ich pierwszego wspólnego występu w fazie play-off. Minnesota zmierzy się teraz ze zwycięzcą serii pomiędzy Houston Rockets a Golden State Warriors. Pomimo fatalnej skuteczności z dystansu (7 na 47 za trzy, w tym 17 kolejnych niecelnych rzutów między drugą a czwartą kwartą), Wolves wygrali głównie dzięki dominacji Rudy'ego Goberta pod koszem. Francuski środkowy zdobył więcej punktów niż w czterech poprzednich meczach razem wziętych. Minnesota utrzymywała niewielką przewagę w końcówce, a Lakers nie trafili pięciu kolejnych rzutów. Po tym jak Lakers rozegrali całą drugą połowę czwartego meczu bez żadnej zmiany, w piątym meczu zmienili pierwszą piątkę, zostawiając walecznego skrzydłowego Doriana Finney-Smitha w miejsce centra Jaxsona Hayesa. Minnesota rozpoczęła mecz od 14-punktowego prowadzenia, ale Lakers odrobili straty jeszcze przed przerwą. Luka musiał zejść do szatni na minutę przed końcem drugiej kwarty po tym, jak niefortunnie wylądował na kolanach po twardym faulu Donte DiVincenzo. Wrócił na parkiet tuż przed rozpoczęciem trzeciej kwarty z założoną ortezą na plecach, którą po chwili zdjął, by kontynuować grę. Fatalna skuteczność Minnesoty trzymała Lakers w meczu. Pod koniec trzeciej kwarty gospodarze objęli pierwsze prowadzenie, ale ostatnie 12 minut przegrali 16:22, co okazało się decydujące. 28 punktów, 7 zbiórek i 9 asyst Doncicia oraz 22 punkty, 7 zbiórek, 6 asyst LeBrona. Dla Wolves 27 punktów i 24 zbiórki Goberta oraz 23 punkty, 5 zbiórek i 4 asysty Juliusa Randle’a. 

Houston Rockets - Golden State Warriors 131:116 (2-3)

Ekipa Ime Udoki wróciła na własny parkiet i złapała z rywalem kontakt. To oznacza, że na szósty mecz serii zespoły wracają do San Francisco, gdzie Golden State Warriors dostaną drugą szansę na wywalczenie awansu do kolejnej rundy. Houston od początku przejęło inicjatywę, kończąc pierwszą kwartę z 14-punktowym prowadzeniem. Gdy Stephen Curry trafił swój pierwszy rzut – trójkę w połowie drugiej kwarty – Rockets prowadzili już 55:32. Do przerwy mieli 27 punktów przewagi. Trener Warriors Steve Kerr wcześnie wywiesił białą flagę. Po lay-upie Freda VanVleeta w połowie trzeciej kwarty, który dał Houston prowadzenie 93:64, Kerr wziął czas i wprowadził na parkiet rezerwowych. Trener Rockets Ime Udoka zrobił to samo pod koniec trzeciej kwarty przy stanie 105:76, ale już osiem minut przed końcem meczu przywrócił swoich starterów, gdy Golden State zbliżyło się na 92:109. Wszyscy podstawowi gracze Houston zdobyli co najmniej 10 punktów. W końcówce spotkania Pat Spencer popchnął Dilliona Brooksa i został wyrzucony z parkietu po uderzeniu głową Alperena Şengüna podczas przepychanki. Rockets odpowiedzieli na to serią 7:2, definitywnie zamykając mecz. 25 punktów, 9 zbiórek Mosesa Moody’ego. Tylko 13 punktów i 7 asyst Stephena Curry’ego. Dla Rockets 26 punktów z 13 rzutów Freda VanVleeta, 15 punktów, 9 zbiórek, 9 asyst, 2 przechwyty i 2 bloki Senguna oraz 25 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty, 5 przechwytów i 3 bloki Amena Thompsona. 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes