San Antonio Spurs wygrali drugi mecz z rzędu, a Jeremy Sochan miał najwyższy współczynnik +/- w drużynie. Po zakończeniu eksperymentu z grą jako podstawowa jedynka, Sochan w końcu zaczyna łapać namiastkę regularność.
W derbach Florydy lepsi Miami Heat, których do zwycięstwa poprowadził znakomity w tym meczu Bam Adebayo. W obozie trenera Erika Spoelstry cały czas brakuje Jimmy’ego Butlera, który lecz kontuzję stopy. Starcie było jak z poprzedniej epoki, bowiem rzadko się obecnie zdarza, by zespół NBA wygrał spotkanie nie zdobywając nawet stu punktów. Na 18,5 sekundy przed końcem Adebayo trafił rzut, który dał Heat prowadenie. Paolo Banchero mógł odpowiedzieć, ale spudłował aż trzy próby w ostatnich sekundach.
Dopiero po raz siódmy w tym sezonie zespół NBA wygrał mecz nie zdobywając w nim sto punktów. Heat byli dodatkowo obciążeni absencjami Kyle’a Lowry’ego (dłoń) i Tylera Herro (prawe ramię). 23 punkty (9/19 FG, 4/10 3PT), 4 zbiórki, 3 asysty i przechwyt Duncana Robinsona. Kolejnych 21 oczek (8/17 FG), 11 zbiórek oraz 7 asyst Adebayo. Po stronie Magic natomiast 25 punktów (10/26 FG), 8 zbiórek, 6 asyst Banchero oraz 19 oczek (7/9 FG), 5 zbiórek i 4 asysty Moritza Wagnera z ławki.
W drugiej połowie Golden State Warriors obrócili zawody na swoją korzyść i raz jeszcze przypomnieli nam drużynę, jaką byli w swoich najlepszych latach. Klay Thompson był zabójczo skuteczny, a Stephen Curry wykończył rywala swoją aktywnością w czwartej kwarcie. Drugą połowę goście z San Francisco rozpoczynali z 13 punktową stratą, a wfinałowe 12 minut wchodzili już z przewagą 16 punktów. Swego czasu trzecie kwarty Golden State Warriors były jednym z najgroźniejszych mechanizmów w NBA.
Chicago Bulls przegrali pomimo faktu, że trafiali w tym meczu 58% z gry. Na 2:57 przed końcem punkty Coby’ego White’a pozwoliły jego drużynie zejść do -4 punktów, ale to wszystko, na co było gospodarzy w końcówce stać. 39 punktów (15/21 FG), 7 zbiórek i 5 asyst DeMara DeRozana. 25 oczek (9/15 FG, 4/8 3PT), 8 zbiórek, 7 asyst Zacha LaVine’a i 25 oczek (9/13 FG, 5/7 3PT), 4 zbiórki, 7 asyst White’a. Dla GSW 30 punktów (7/15 3PT), 6 zbiórek, 6 asyst Thompsona i 27 oczek (8/24 FG, 6/15 3PT), 5 zbiórek 9 asyst Curry’ego. Z ławki 24 oczka (9/12 FG, 4/4 3PT), 5 zbiórek Jonathana Kumingi.
To był bez wątpienia pokaz siły San Antonio Spurs. Victor Wembanyama i spółka całkowicie rozbili swojego rywala poprzedniej nocy i kibice SAS na pewno do takich sytuacji nie są przyzwyczajeni. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się Jeremy Sochan, który miał najwyższy współczynnik +/- w drużynie na poziomie aż +35 punktów! Skończył zawody z dorobkiem 13 punktów (5/7 FG, 1/2 3PT), 6 zbiórek, 4 asyst, 2 przechwytów i bloku. W jego grze widać w ostatnim czasie coraz więcej powtarzalności.
Dla Spurs to drugie zwycięstwo z rzędu po pokonaniu Detroit Pistons. Na pewnym etapie prowadzenie urosło do 36 punktów i trener Gregg Popovich mógł posadzić swoich starterów na ławce rezerwowych. Do gry po 20-meczowej absencji wrócił LaMelo Ball. Zanotował 28 punktów (5/14 FG, 3/9 3PT, 15/16 FT), 5 asyst i 5 przechwytów. Natomiast najlepiej punktującym wśród graczy Spurs był Wemby z 26 oczkami (9/14 FG, 2/3 3PT), 11 zbiórkami i 2 blokami. Z ławki 14 oczek i 4/6 za trzy Douga McDermotta.