To miał być sezon, w którym New York Knicks staną się realnym kandydatem w walce o mistrzostwo. Tak mogłoby się wydarzyć, gdyby nie seria niefortunnych zdarzeń. Ostatnią “ofiarą” jest Jalen Brunson.
New York Knicks wygrali poprzedniej nocy z Cleveland Cavaliers, ale już w pierwszych minutach stracili swojego lidera. Jalen Brunson doznał urazu kolana bez żadnego kontaktu z rywalem. Takie sytuacje zawsze budzą ogromny niepokój, bowiem mogą sugerować poważną kontuzję. Brunson z grymasem bólu opuszczał parkiet udając się do szatni. Kibice ze zniecierpliwieniem czekali na pierwsze wieści, ale te wydają się być w miarę dobre.
Według informacji przekazanych przez trenera Toma Thibodeau, Brunson ma stłuczone kolano, a wstępne prześwietlenie nie wykazało niczego poważnego. Nie możemy jednak chwalić dnia przed zachodem słońca, gdyż stuprocentową pewność, co do stanu zdrowia zawodnika, dadzą dopiero wynik rezonansu magnetycznego. Ten jest bowiem dokładniejszy od prześwietlenia. Tak czy inaczej, to kolejna kontuzja jednego z liderów Knicks.
Zobacz także: Upokarzająca przegrana Warriors
Poza grą cały czas jest Julius Randle, który doznał urazu barku. Istnieje szansa na powrót skrzydłowego w samej końcówce sezonu zasadniczego. W trakcie rehabilitacji jest także OG Anunoby, który przeszedł operację łokcia. Mitchell Robinson nie gra od grudnia po operacji kostki. Widzimy zatem, że NYK na tym etapie muszą sobie radzić z poważnymi brakami w rotacji. Brunsona zapewne także czeka co najmniej kilka dni przerwy od gry.
Pod jego nieobecność trener Thibodeau będzie musiał częściej korzystać m.in. z Milesa McBride’a. Do drużyny ma dołączyć także Shake Milton, który rozwiązał umowę z Detroit Pistons. Brunson w 56 meczach bieżących rozgrywek notował średnio 27,7 punktu, 6,7 asysty i 3,8 zbiórki trafiając 47,7 FG% oraz 40,7 3PT%. Knicks z bilansem 36-25 są 4. zespołem Wschodniej Konferencji i mają tylko półtora meczu przewagi nad strefą turnieju play-in.