Jimmy Butler i jego pokrzywdzeni przez los Miami Heat wyeliminowali właśnie “jedynkę” Wschodniej Konferencji! Sezon zakończył się także dla Cleveland Cavaliers, którzy nie byli gotowi na serię z New York Knicks. Tymczasem Warriors wygrali na wyjeździe.
CAVALIERS - KNICKS 95:106 (1-4)
Kibice New York Knicks z jednej strony cieszą się z awansu do drugiej rundy play-offów, a z drugiej martwią nieco o statu Juliusa Randle’a. Jeden z liderów rotacji ponownie kontuzjował kostkę i zespół jeszcze nie wie, jak poważny jest to uraz. Nie zmienia to faktu, że NYK po dziewięciu latach przerwy, po raz kolejny zapewnili sobie wygraną w serii play-off. Mało kto spodziewał się, że rywalizacja w tej parze będzie aż tak jednostronna. Brak doświadczenia młodych zawodników Cleveland Cavaliers wyszedł na pierwszy plan. Oni po prostu nie byli na play-offy gotowi.
Randle doznał kontuzji kostki w drugiej kwarcie spotkania i po przerwie jeden z liderów rotacji do gry już nie wrócił. W jego miejsce wszedł Obi Toppin i zdobył 12 punktów, pozwalając NYK otworzyć 18-punktowe prowadzenie. Więcej gry już nie było. Jalen Brunson zanotował 23 punkty (8/22 FG, 2/6 3PT), 4 zbiórki i 4 asysty. Kolejnych 13 oczek oraz 18 zbiórek i 3 bloki Mitchella Robinsona. Dla Cavs 28 punktów (11/26 FG, 3/12 3PT), 7 zbiórek i 5 asyst Donovana Mitchella i 21 oczek (7/13 FG), 4 asysty Dariusa Garlanda. Knicks w półfinale zmierzą się z Miami Heat, którzy sprawili niespodziankę.
GRIZZLIES - LAKERS 116:99 (2-3)
Los Angeles Lakers przyjechali do Memphis zamknąć serię, ale nie zabrali ze sobą ani krztyny agresji, bowiem od początku wyglądali jak drużyna, która sądziła, że zwycięstwo jej przyjdzie z łatwością. Tak jednak nie było. Ja Morant i Desmond Bane poprowadzili Grizzlies do drugiego zwycięstwa w serii i w kolejnym starciu spróbują doprowadzić do game 7. Run 20:7 w czwartej kwarcie pozwolił Lakers odrobić część strat, ale nie mogli zbliżyć się na mniej niż 12 punktów. W samej końcówce Grizzlies serią ośmiu kolejnych punktów zapewnili sobie zwycięstwo.
Jeszcze na niecałe 5 minut przed końcem trzeciej kwarty na tablicy wyników było 75:74 dla Grizzlies, ale w kolejnych minutach run 26:2 pozwolił graczom Taylora Jenkinsa na dobre przejąć kontrolę. Czy będą w stanie wygrać w Los Angeles? Anthony Davis zdobył 31 punktów (14/23 FG), 19 zbiórek i 2 bloki. Tylko 15 oczek (5/17 FG, 1/9 3PT), 10 zbiórek, 5 asyst LeBrona Jamesa. Dla Grizz 33 punkty (12/21 FG, 4/9 3PT), 10 zbiórek i 5 asyst Desmonda Bane’a oraz 31 oczek (13/26 FG, 2/5 3PT), 10 zbiórek i 7 asyst Ja Moranta.
BUCKS - HEAT 126:128 (1-4)
Milwaukee Bucks mieli zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, ale pod koniec czwartej kwarty popełnili za dużo błędów i Miami Heat, pomimo braku dwóch znaczących dla nich graczy (Tyler Herro i Victor Oladipo), jako ósemka wschodu byli w stanie wyeliminować “jedynkę”, czyli głównego faworyta do walki o mistrzostwo. Nie da się ukryć, że autorem tego sukcesu jest Jimmy Butler. W trzeciej kwarcie Bucks prowadzili +16, ale pozwolili Heat wrócić. Na 2 sekundy przed końcem czwartej kwarty Jrue Holiday trafił 1/2 z linii i Heat przegrywali różnicą 2 punktów. Butler złapał podanie i z trudnej pozycji doprowadził do remisu 118:118.
Bucks na 0,5 sekundy przed końcem mieli przerwę na żądanie, ale z jakiegoś powodu nie zdecydowali się z niej skorzystać, co oznaczało dogrywkę. Tam Heat po punktach Butlera i Bama Adebayo zbudowali przewagę i wygrali czwarty mecz serii. Butler zanotował 42 punkty (17/33 FG, 3/10 3PT), 8 zbiórek, 4 asysty i 2 przechwyty. Triple-double Adebayo - 20 oczek (8/20 FG), 10 zbiórek i 10 asyst. Dla Bucks 38 punktów (14/27 FG), 20 zbiórek Giannisa Antetokounmpo, który był tylko 10/23 z linii rzutów wolnych. Kolejne 33 oczka (10/24 FG, 4/10 3PT), 6 zbiórek i 6 asyst Khrisa Middletona.
KINGS - WARRIORS 116:123 (2-3)
De’Aaron Fox wyszedł na parkiet pomimo problemów z palcem wskazującym w ręce rzucającej. W pierwszej kwarcie trafił trzy trójki, jakby próbując potwierdzić, że wszystko jest w porządku. Sacramento Kings w trakcie pierwszych dwunastu minut osiem razy trafili z dystansu, po czym w pozostałych częściach starcia trafili już tylko dwukrotnie. Wyszli na 10-punktowe prowadzenie, ale pozwolili Golden State Warriors złapać rytm. Trzy trójki z rzędu Klaya Thompsona w drugiej kwarcie dały Warriors prowadzenie 53:50. W trzeciej odsłonie Kings starali się GSW złapać, ale goście na wszystko mieli odpowiedź. Czwartą kwartę zaczynali z prowadzeniem 99:90.
Seria 13:2 Kings utrudniła nieco Warriors życie. Na 6 minut przed końcem GSW przekroczyli liczbę fauli. Jednak w crunch-time to Warriors trafiali, a Kings pudłowali, dzięki meczu po akcji 2+1 Stephena Curry’ego na 22 sekundy przed końcem walka dla gospodarzy dobiegła końca. Stephen Curry skończył z 31 oczkami (12/25 FG, 2/10 3PT) i 8 asystami. Kolejne 25 oczek (10/19 FG, 5/11 3PT) Klaya Thompsona i z ławki 21 punktów (8/10 FG), 4 zbiórki, 7 asyst i 4 przechwyty Draymonda Greena. Dla Kings 24 punkty (9/25 FG), 7 zbiórek i 9 asyst De’Aarona Foxa. Po 21 oczek Malika Monka i Domantasa Sabonisa.