Jimmy Butler dobrze się w mecz numer trzy bawił i poprowadził Miami Heat do drugiej wygranej w serii. Z kolei Los Angeles Lakers odpowiedzieli na przewagę Golden State Warriors i kompletnie rywala zdominowali.
HEAT - KNICKS 105:86 (2-1)
To była strzelecko jedna z najgorszych nocy Miami Heat w tym sezonie. Trafiali na 39% z gry, 22% za trzy, ale to nie miało żadnego znaczenia. Kluczową rolę odegrała ich defensywa, na którą New York Knicks nie mieli skutecznej odpowiedzi i po atakowanej jeszcze gorzej niż ich rywal. Do gry wrócił Jimmy Butler i był najlepiej punktującym zawodnikiem swojego zespołu. Knicks mogą z kolei stracić Immanuela Quickleya, swojego najlepszego rezerwowego. Ten w połowie czwartej kwarty doznał kontuzji kostki i nie ma pewności, czy będzie gotowy na kolejne spotkanie w serii.
Gospodarze na żadnym etapie tego meczu nie musieli wyniku gonić. Gdy Duncan Robinson trafił za trzy na starcie drugiej kwarty prowadzenie Heat urosło do 11 punktów i do samego końca nie spadło poniżej 10 oczek. Pod koniec trzeciej kwarty doszło do przepychanki między Juliusem Randlem i Codym Zellerem, ale obyło się bez poważniejszych kar. Po stronie Knicks 20 punktów (7/20 FG), 6 zbiórek, 8 asyst Jalena Brunsona i 15 oczek (5/12 FG, 2/6 3PT), 12 zbiórek Josha Harta. Dla Heat 28 punktów (9/21 FG, 10/11 FT), 4 zbiórki i 3 asysty Jimmy’ego Butlera i 17 oczek (7/14 FG), 12 zbiórek Bama Adebayo.
LAKERS - WARRIORS 127:97 (2-1)
Po laniu, jakie Los Angeles Lakers dostali w meczu numer dwa, spodziewaliśm się, że wyjdą z chęcią wyrównania rachunków. Zaczęliśmy od 3/3 za trzy D’Angelo Russella, który w pierwszej kwarcie zanotował 13 punktów. 11 oczkami odpowiedział jednak Klay Thompson i po pierwszych 12 minutach to Golden State Warriors prowadzili 30:23. W drugiej kwarcie GSW udało się wyjść na 11-punktowe prowadzenie (40:29) i to był moment, w którym mecz zaczął nabierać zupełnie innego obrotu. Lakers wzmocnili swoją defensywę i odpowiedzieli na przewagę Warriors serią 13:0. Trójka LeBrona Jamesa dała jego drużynie prowadzenie 42:40.
Golden State Warriors całkowicie stracili kontrolę nad wydarzeniami. Piętrzyły się straty i pudła z relatywnie dobrych pozycji rzutowych. Lakers poprzez swoją dobrze przesuwającą defensywę i pobudzonego Anthony’ego Davisa zdominowali rywala i konsekwentnie budowali przewagę. Ta na początku czwartej kwarty sięgnęła 25 punktów i tym razem to Steve Kerr musiał wywiesić białą flagę. 23 punkty (9/21 FG, 4/10 3PT) Stephena Curry’ego i 15 oczek (5/14 FG, 3/5 3PT) Klaya Thompsona. Dla Lakers 25 punktów (7/10 FG, 11/12 FT), 13 zbiórek, 4 bloki Anthony’ego Davisa, 21 oczek (6/11 FG), 8 zbiórek, 8 asyst LBJ-a oraz 21 punktów (8/13 FG, 5/8 3PT), 5 asyst D’Angelo Russella.