Raport z 23. dnia play-offów: Gospodarze na sterydach

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Miami Heat wrócili do domu i wyglądali, jakby złapali haust świeżego powietrza ponownie obejmując w serii prowadzenie. To samo można powiedzieć o Phoenix Suns, którzy w trzeciej kwarcie całkowicie rozbili rywala. 

MIAMI HEAT - PHILADELPHIA 76ERS 120:85 (3-2)

Bez Kyle’a Lowry’ego, który odnowił uraz ścięgna podkolanowego, ale za to ze świeżymi siłami. Miami Heat otworzyli mecz runem 25:12, a kilka ważnych trójek trafił dla swojego zespołu Max Struss. Goście z Philly wyglądali podobnie, jak w pierwszych meczach serii - całkowicie bezzębni w ataku i mało agresywni w obronie. W pierwszej kwarcie Heat rzucali na 55% skuteczności z gry i znacznie lepiej czuli się w szybkim tempie, które w teorii powinno sprzyjać Sixers. 

W drugiej kwarcie problemy gości się pogłębiały. Heat byli w stanie zwiększyć prowadzenie, a na domiar złego cios w twarz otrzymał Joel Embiid. Przez chwilę sytuacja wyglądała bardzo niepokojąco, gdy Kameruńczyk zwijał się z bólu na parkiecie. Na szczęście był w stanie kontynuować grę. Run 11:2 dał gospodarzom 17–punktowe prowadzenie, które ekipie z Philly udało się zredukować do 12 oczek przed przerwą (44:56). 

To, w jaki sposób gracze Doca Riversa otworzą trzecią kwartę mogło mieć kluczowe znaczenie dla pozostałej części meczu. Nie byli jednak w stanie zaskoczyć Heat swoją intensywnością. Wkrótce prowadzenie dobrze ułożonych w tym meczu graczy Erika Spoelstry urosło do 20 punktów. W drugiej połowie tej odsłony gry do głosu zaczynał dochodzić Joel Embiid. Seria punktów wysokiego Sixers spowodowała, że obrona Heat zaczęła podwajać, a nawet potrajać wysokiego, który chciał samodzielnie utrzymać swój zespół w grze. 

Po trójce Tyrese’a Maxeya ekipy na finałowe 12 minut wracały z wynikiem 81:66 dla miejscowych, które po minucie urosło do 22 oczek po runie 7:0 Heat, którzy chcieli jak najszybciej zamknąć ten mecz. Po tym się już Sixers nie podnieśli. 23 punkty, 9 zbiórek i 6 asyst Jimmy’ego Butlera oraz 19 oczek i 10 zbiórek Maxa Strussa. Po stronie Sixers 17 oczek i 5 zbiórek Joela Embiida. Goście w całym meczu rzucali na 36% skuteczności w porównaniu do 54% skuteczności gospodarzy. 

PHOENIX SUNS - DALLAS MAVERICKS 110:80 (3-2)

Pewnie sami Dallas Mavericks nie wiedzą, co się wydarzyło w trzeciej kwarcie spotkania numer pięć z Phoenix Suns. Drużyna trenera Monty’ego Williamsa znów wyglądała jak kolektyw i odniosła bardzo pewne zwycięstwo, dzięki któremu wrócili na prowadzenie w serii. Devin Booker mówił po meczu, że zespół ma za sobą kilka produktywnych sesji wideo, dzięki którym zrozumieli, co było nie tak w poprzednich meczach i skutecznie wdrożyli korekty na kolejne starcie. 

Po wyrównanej pierwszej połowie, drugą Suns otworzyli runem 11:4 i objęli prowadzenie 61:50. Dwie trójki w tej serii trafił Devin Booker. Mavs w trakcie pierwszych sześciu minut trzeciej kwarty trafili zaledwie 6 punktów. Suns wygrali kwartę 33:14 i zbudowali prowadzenie, które finalnie urosło do 30 punktów. Luka Doncić próbował, ale sam niczego nie był w stanie zrobić. Trener Williams szczególnie chwalił defensywę. Mavs w całym meczu rzucali na 38% skuteczności z gry. 

Najlepszym strzelcem Suns był Booker trafiając 28 punktów (11/20 FG, 3/7 3PT), 7 zbiórek, 2 asysty i 2 przechwyty. Dobrze zagrał także DeAndre Ayton zapewniając 20 oczek, 9 zbiórek i 2 asysty. Tylko 7 punktów i 10 asyst Chrisa Paula. Po stronie Mavs 28 punktów, 11 zbiórek Doncicia i 21 oczek, 7 zbiórek Jalena Brunsona. Seria wraca do Dallas, gdzie podopieczni Jasona Kidda zagrają z nożem na gardle. 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes