Boston Celtics zdominowali drugie starcie z Miami Heat, którzy tym samym nie wykorzystali przewagi parkietu. Drużyna Ime Udoki była zdecydowanie skuteczniejsza w egzekucji swoich rzutów, co zapewniło im zwycięstwo.
Celtics w przeciwieństwie do pierwszego spotkania serii, mogli skorzystać z usług dwóch niezwykle ważnych koszykarzy - Marcusa Smarta i Ala Horforda. Ten pierwszy spędził na parkiecie ponad 40 minut i w tym czasie zapisał 24 punkty, 12 asyst oraz 9 zbiórek. Tyle samo „oczek” na swoim koncie uzbierał Jaylen Brown, jednak najlepszym strzelcem Bostonu był Jayson Tatum - zdobywca 27 punktów. Celtowie mogli liczyć na świetne wsparcie z ławki - 19 punktów dorzucił bowiem Grant Williams, a 10 Payton Pritchard.
Po stronie Heat po raz kolejny najlepszym zawodnikiem był Jimmy Butler, któremu zabrakło jednak wsparcia kolegów, aby o cokolwiek powalczyć w tym meczu. Skrzydłowy zapisał 29 „oczek”, 6 zbiórek oraz 3 asysty. Wśród zawodników z pierwszej piątki oprócz Butlera jedynie Gabe Vincent zapisał dwucyfrową zdobycz - miał 14 punktów. Tyle samo „oczek” z ławki dorzucił Victor Oladipo, a na koncie Tylera Herro widniało 11 punktów.
Ta przegrana liczy się tylko jako jeden. Tak podchodzą do tego doświadczeni gracze w szatni i personel. Celtics grali po prostu bardzo dobrze. To są finały konferencji, tutaj już nie ma słabych drużyn. Teraz musimy przeanalizować to spotkanie i wymyślić coś, by znów ich zaskoczyć - powiedział po spotkaniu Erik Spoelstra.