Pierwszy sezon w barwach Milwaukee Bucks był dla niego pełen wyzwań. Zespół ostatecznie zawiódł i wydawało się, że ten projekt nie wypali, ale do kolejnych rozgrywek Dame i spółka przystępują z przewietrzonymi głowami.
Doc Rivers ma zadbać o to, by Milwaukee Bucks w sezonie 2024/25 funkcjonowali jak zespół gotowy do walki o mistrzostwo NBA. Na ten moment nikt nie daje Bucks większych szans, ale zespół ma w składzie wystarczająco dużo talentu, by spróbować swoich sił w rywalizacji z najmocniejszymi ekipami ligi. Kluczowe wydaje się znalezienie przestrzeni i komfortu dla Damiana Lillarda. Doświadczony rozgrywający ma za sobą trudny pierwszy sezon w koszulce ekipy z Wisconsin.
Zobacz także: “Czekajcie na mój powrót”
- Było trudniej, niż mi się wydawało, że będzie - zaczął Lillard. - Musiałem zmienić miasto, przechodziłem przez rozwód, a do tego musiałem się zaadaptować do gry z innym wielkim graczem [Giannisem], poza tym grałem obok Khrisa [Middletona]. On również ma swój styl. Nie chciałem im zabierać tego, co robili do tej pory, ale ja również potrzebowałem swojej przestrzeni. Było zatem wiele rzeczy, które się cały czas zmieniały i na pewno sprawiło mi to więcej problemów, niż na początku przypuszczałem - dodał.
W 73 meczach sezonu regularnego notował średnio 24,3 punktu, 4,4 zbiórki i 7 asyst trafiając 42,4% z gry oraz 35,4% za trzy. Ma 34 lata i dotąd nie był nawet blisko sięgnięcia po mistrzostwo NBA. Przeniósł się do Milwaukee, by wspólnie z Giannisem Antetokounmpo przywrócić Bucks na szczyt. Latem ekipa nie dokonała znaczących zmian, a mimo to liczy, że Rivers odmieni jej oblicze. Dame za kolejny sezon zarobi niecałe 49 milionów dolarów. Za rok w życie wejdzie jego 2-letnie przedłużenie za 112,5 miliona.