Ten sezon jest dla Russella Westbrooka niezwykle ciężki. Koszykarz nie spisuje się najlepiej i to właśnie jego słaba dyspozycja jest jednym z powodów zawodu Los Angeles Lakers. Kibice jednak mocno przesadzają.
Żona koszykarza na Twitterze zabrała głos w sprawie tego, co dzieje się w ostatnich tygodniach. Nina Westbrook mierzy się nie z krytyką, a życzeniami śmierci. Kibice przekroczyli już wszelkie możliwe granice i dopuścili się czynu, który powinien spotkać się z wyrokiem, o którym rozpisywałyby się największe portale w Stanach Zjednoczonych.
- To jest tylko gra. Na koniec dnia jest milion ważniejszych rzeczy od koszykówki. Jedną z nich jest rodzina. Osiągnęliśmy punkt, w którym wszystkie słowa ciążą coraz bardziej. Nie przeszkadza mi krytykowanie tego, że zagrałem słabo. Ale w momencie, gdy ktoś atakuje moje dobre imię i moje nazwisko, to to staje się problemem - powiedział Westbrook.
W obronie Westbrooka stanął też Magic Johnson, który jeszcze kilka dnia temu stwierdził, że transfer Russella do Los Angeles jest najgorszym w historii organizacji. Legendarny rozgrywający podkreślił, że jakiekolwiek ataki skierowane w rodzinę Russa są nie do zaakceptowania i nigdy nie będą tolerowane. Zasugerował też podjęcie kroków prawnych względem tych osób.
W 63 meczach tego sezonu Westbrook notował 18,1 punktu, 7,6 zbiórki oraz 7,2 asysty. Trafiał przeciętne 43,3% z gry oraz zaledwie 28,2% z obwodu. Sporo do życzenia pozostawiała też jego skuteczność z linii rzutów wolnych - 66,5%.