W dwóch pierwszych meczach nowego sezonu Jeremy Sochan wyglądał solidnie. Musimy pamiętać, że znalazł się w innej roli niż dotychczas, bowiem wychodzi jako pierwszy play-maker, co stawia przed nim zupełnie nowe wyzwania.
W wygranym meczu przeciwko Houston Rockets, Jeremy Sochan trafił w dogrywce kluczowe punkty z linii rzutów wolnych, które pozwoliły San Antonio Spurs przypieczętować pierwsze zwycięstwo w sezonie. W całym spotkaniu zanotował na swoje konto 14 punktów (5/9 FG), 5 zbiórek oraz 4 asysty. Dla reprezentanta Polski to bardzo ważny moment w jego karierze. Spurs dali mu szansę na grę w pierwszym składzie obok najbardziej utalentowanych graczy i są relatywnie zadowoleni z tego, jak Jeremy sobie do tej pory radzi.
Zobacz także: Chcieli usunąć mural Kobego
– Staramy się go edukować, bo to dla niego zupełnie nowa pozycja – mówi Pop na temat gry Sochana. – Cały czas się uczy, w każdym kolejnym meczu i w każdym kolejnym treningu. Bardzo mi się podoba jego energia, zwłaszcza w obronie. Uczy się, jak ma sam kontrolować całą grupę, więc zarówno on, jak i jego koledzy potrzebują trochę czasu, by się zgrać. Generalnie jednak po pierwszych meczach byłem bardzo zadowolony – dodał Pop.
Sochana na tle kolegów wyróżnia bez wątpienia jego wszechstronność, która jest widoczna przede wszystkim w obronie. Polak może bowiem kryć zarówno zawodników z pozycji numer jeden, jak i zawodników z pozycji numer pięć. Jego gra na “jedynce” oznacza, że na ławkę odesłany został Tre Jones, który w poprzednim sezonie był pierwszą opcją na rozegraniu w rotacji Spurs. Teraz funkcjonuje jako wsparcie z ławki, ale nie rezygnuje z walki o odzyskanie pozycji w pierwszym składzie, więc Jeremy musi się mieć na baczności.