9. wybór tegorocznego draftu poprzedniej nocy nie wybiegł na parkiet. Powodem było objawy grypy, które automatycznie zapaliły w głowach sztabu szkoleniowego San Antonio Spurs sygnał ostrzegawczy.
“Flu-like symptoms” - taki był dokładnie powód absencji Jeremy’ego Sochana. Zatem z powodu choroby Polak opuścił swój pierwszy mecz w karierze. Nie wiadomo, czy będzie gotowy na kolejne zawody. Niewykluczone, że zostanie objęty specjalnym protokołem, ponieważ musimy liczyć się z tym, że chodzi w tym wypadku o COVID-19. Tak czy inaczej trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia Sochana. W międzyczasie jego zespół wygrał kolejny mecz, pokonując na własnym parkiecie Minnesotę Timberwolves 107:98.
Poza Sochanem, Gregg Popovich nie mógł skorzystać z Devina Vassella (ból lewego kolana) oraz Josha Richardsona (skurcze pleców), zatem dwóch niezwykle ważnych postaci w całej układance szkoleniowca Spurs. Mimo to Keldon Johnson oraz Doug McDermott stanęli na wysokości zadania, prowadząc zespół z Teksasu do piątego zwycięstwa w sezonie. Pop mówił po meczu, że nie miał pojęcia, iż jego gracze będą tak “bezwzględni”. Najwyraźniej szkoleniowiec sam jest zaskoczony poziomem, jaki prezentują.
Zobacz także: “Dajcie spokój, on ma 30 lat”
W całym meczu SAS trafili 16/40 za trzy. Sam McDermott na drodze do 23 punktów trafił 7/14 z dystansu. W trzeciej kwarcie gospodarze wyszli na 19-punktowe prowadzenie. Jednak run 14:2 T-Wolves zaraz na starcie czwartej kwarty znacząco utrudnił Spurs zadanie. Przy stanie 87:84 dla gospodarzy, Keldon Johnson (25 punktów, 6 zbiórek, 8 asyst) i Doug McDermott trafili dwie niezwykle istotne trójki, które w ostatecznym rozrachunku pozwoliły miejscowym zabezpieczyć prowadzenie i odnieść zwycięstwo.
Dla Wolves punktował głównie Karl-Anthony Towns, który skończył zawody z dorobkiem 26 oczek i 11 zbiórek. Kolejnych 18 punktów i 6 asyst dołożył Anthony Edwards. Wolves mają bilans 4-3. W kolejnym meczu zagrają z Phoenix Suns na wyjeździe, natomiast Spurs zostają u siebie i podejmą Miami Heat. Mamy nadzieję, że w tym spotkaniu Jeremy’ego Sochana już nie zabraknie.