Wsad Stephena Curry’ego to biały kruk NBA. Poprzedniej nocy 36-letni rozgrywający postanowił dać nieco rozrywki ławce rezerwowych Golden State Warriors. Jego zespół spotkanie jednak przegrał.
Pozbawieni wsparcia Jimmy’ego Butlera, Golden State Warriors przegrali na wyjeździe z Philadelphią 76ers. Stephen Curry zanotował 29 punktów, ale nie był w stanie zrobić dla swojej drużyny wystarczającej różnicy. W połowie czwartej kwarty Curry zaprezentował swój pierwszy wsad od sześciu sezonów.
Tyrese Maxey spudłował rzut za trzy, a piłkę przejął Guerschon Yabusele. Zanim jednak Francuz zdążył wykonać jakikolwiek ruch, stracił piłkę na rzecz Buddy'ego Hielda, który natychmiast spojrzał w górę i dostrzegł Curry’ego samotnie biegnącego na drugą stronę parkietu. Hield posłał mu podanie, a doświadczony rozgrywający wzniósł się w powietrze i zakończył akcję wsadem. Ostatni raz Curry wsadził piłkę do kosza w meczu Warriors przeciwko Sacramento Kings 21 lutego 2019 roku.
- Mówię to teraz – to był ostatni wsad, jaki zobaczycie – powiedział Curry. - Co ciekawe, dziś rano na rozgrzewce [asystent trenera Jerry] Stackhouse powiedział, że chciałby zobaczyć mój wsad. Nie słyszałem tego od lat, a jednak wydarzyło się to dziś wieczorem. To trochę zabawne. To był zupełnie przypadkowy komentarz rano, a fakt, że faktycznie doszło do wsadu, jest po prostu śmieszny - przyznał Steph.