Golden State Warriors w ostatnim meczu pokonali Boston Celtics po dogrywce. Dla zawodników Steve’a Kerra to bardzo prestiżowe zwycięstwo. Niewykluczone, że to wszystko przez Jaylena Browna, który sprowokował Stepha Curry’ego.
W połowie trzeciej kwarty Jaylen Brown dostał piłkę na low-post i zagrał jeden na jeden ze Stephenem Currym. Zawodnik Boston Celtics wykorzystał przewagę wzrostu i trafił punkty, które dały jego drużyni 13-punktowe prowadzenie. Celebrując ten moment, gracz Celtics popełnił jednak bardzo poważny błąd. Pokazał gest “too small” sugeruąc, że Curry nie jest w stanie mu w żaden sposób zaszkodzić. To mogło zgubić zarówno Browna, jak i jego zespół. Nie możesz bowiem prowokować Stepha w ten sposób.
Zobacz także: NYK tracą kluczowego gracza
Jak myślicie, co się wydarzyło dalej? Dokładnie tak… Stephen Curry zdominował mecz i w punktach ograł Browna 20:4. Dołożył do tego 2 zbiórki i 4 asysty trafiając 7/11 z gry, 4/5 za trzy i 2/2 z linii rzutów wolnych. Zrobił to wszystko mając na swoim koncie pięć fauli, a ostatni złapał wtedy, gdy krył Browna w low-post. To kolejny taki przykład. Curry lubi, gdy jest przez rywali prowokowany, a ci później tego żałują. W międzyczasie Warriors cały czas mają nadzieję, że odwrócą ten sezon na swoją korzyść.