Ace Bailey został przez Utah Jazz wybrany z 5. numerem w tegorocznym drafcie. Wyraźnie jednak mu się to nie spodobało. Ekipa z Salt Lake City nie była bowiem na liście jego preferowanych kierunków.
Przed draftem Ace Bailey odmówił udziału w specjalnie zorganizowanej sesji treningowej, na którą został zaproszony przez Utah Jazz. Panowało przekonanie, że zawodnik chce trafić do Brooklyn Nets, New Orleans Pelicans lub Washingron Wizards. Dlaczego akurat te drużyny? Ponieważ wychodził z założenia, że dostanie tam szansę, by od pierwszego dnia być liderem i główną postacią składu.
Jego strategia ostatecznie nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Bailey trafił do Utah Jazz, którzy pomimo tego, iż odmówił udziału w ich indywidualnej sesji treningowej, postanowili zaryzykować. Nagranie z draftu jasno pokazały, że Bailey nie był zachwycony, gdy przedstawiano go jako nowego zawodnika drużyny z Salt Lake City. Mimo to udało mu się opanować emocje i w trakcie konferencji prasowej deklarował swoją gotowość.
– To duże szczęście. Uśmiecham się teraz, bo wiem ile pracy, poświęceń, potu i łez ja i moja rodzina w to włożyliśmy – powiedział Bailey.
W poprzednim sezonie ligi uniwersyteckiej, Bailey występował w uczelni Rugers i średnio notował 17,6 punktu, 7,2 zbiórki i 1,3 asysty przy 46% skuteczności. Jest niezwykle utalentowanym młodym koszykarzem, ale jego dotychczasowe zachowanie wzbudziło wiele wątpliwości. Przysłowie mówi, że z niewolnika nie ma pracownika, ale w Utah wierzą, że Bailey ostatecznie się do nich przekona.