Gdy Golden State Warriors przegrali finał NBA z Cleveland Cavaliers, decyzja dla Kevina Duranta stała się łatwiejsza, bowiem nie wskakiwał do bandy, która dopiero co rozbiła całą ligę i w zasadzie go nie potrzebowała.
To był sezon, w którym Golden State Warriors odnieśli rekordowe 73 zwycięstwa, przebijając rekord Chicago Bulls. W finale zmierzyli się z Cleveland Cavaliers i wyszli już na prowadzenie 3-1. Wtedy jednak Cavs w wielkim stylu wrócili do rywalizacji i odnieśli spektakularne zwycięstwo. Golden State Warriors wrócili w kolejnych rozgrywkach z nową zabójczą bronią w swojej rotacji. Kevin Durant pomógł ekipie zdobyć dwa kolejne tytuły. Formuła jednak wyczerpała się szybciej, niż przypuszczano.
Zobacz także: Duża zmiana w przepisach?
- Chciałbym coś powiedzieć i mam nadzieję, że Cię to nie zdenerwuje - mówił Isiah Thomas w rozmowie z Draymondem Greenem. - Zanim Kevin Durant dotarł do Golden State, byliście zespołem, który został zapamiętany z tego, że przegrał w historycznym sezonie 73-9. Gdyby wtedy do Was nie dołączył, to Wasza spuścizna mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Kevin Durant Wam to uratował - dodał.
Zatem legenda Detroit Pistons uważa, że decyzja KD o tym, by zasilić szeregi Warriors uratowała zespół i pozwoliła mu zmazać plamę po porażce z Cavs w finale 2016. Thomas wydaje się przekonany, że gdyby KD wówczas nie dołączył do zespołu, Warriors nie wróciliby do walki o mistrzostwo. To ciekawe założenie, z którym zapewne wiele osób będzie się kłócić. Thomasowi zależy przede wszystkim na tym, by docenić rolę Duranta. Ten bowiem przez wielu jest przedstawiany jako anty-bohater tej historii.