Takie mecze nie zdarzają się często. Los Angeles Clippers przegrywali już różnicą 35 punktów, ale pokazali, że nigdy nie można ich skreślać. Zespół odrobił te straty i na 1,9 sekundy do końca wyszedł na prowadzenie, którego już nie oddał.
Pierwsza połowa to prawdziwa niemoc zespołu z Los Angeles. Clippers zdobyli w ciągu 24 minut zaledwie 36 punktów - co ciekawe w każdej z kwart w drugiej połowie mieli tych punktów więcej. Wizards spisywali się naprawdę dobrze, ale po zmianie stron mieli niewiele do powiedzenia. Clippers już w trzeciej kwarcie odrobili 13 „oczek” straty. Kluczowa okazała się ostatnia akcja meczu, w której to Luke Kennard trafił trójkę z faulem. Skutecznym rzutem wolnym doprowadził do zwycięstwa swojej ekipy 116:115.
Osłabieni brakiem Paula George’a i Kawhi Leonarda Clippers powoli wypracowują sobie nowych liderów. Tej nocy najlepszymi zawodnikami drużyny było Amir Coffey, który zapisał 29 punktów oraz Luke Kennard. To właśnie ten drugi trafił kluczową trójkę z faulem i zakończył spotkanie z 25 punktami, 8 zbiórkami i 6 asystami.
Po stronie Wizards najlepszym zawodnikiem był Bradley Beal, który zapisał 23 punkty, 9 zbiórek oraz 6 asyst, a double-double w postaci 19 punktów i 12 zbiórek zanotował Kyle Kuzma. Łącznie aż siedmiu koszykarzy Wizards przekroczyło granicę 10 „oczek”, ale to nic nie dało. Wizards przegrali wygrany mecz.