Jeremy Sochan odkuł się po słabszym meczu przeciwko Philadelphii 76ers i poprzedniej nocy rzucił 14 punktów w starciu z Minnesotą Timberwolves. Zaraz po meczu zamienił kilka słów z komentatorami San Antonio Spurs.
Polak skończył zawody z dorobkiem 14 punktów (7/9 FG), 4 zbiórek oraz asysty i bloku. Ponownie wyszedł w pierwszej piątce i spędził na parkiecie 23 minuty. Z pewnością potrzebował takiego meczu po nieudanym występie z Philadelphią 76ers. San Antonio Spurs od pierwszych minut spotkania z T-Wolves próbowali Sochana zaktywizować i niektóre zagrywki były rozpisane właśnie na 9. numer draftu. Pierwszoroczniak dobrze się w tym odnalazł i w efekcie rozegrał najlepszy mecz w swojej krótkiej karierze na parkietach najlepszej ligi świata.
– Zagrałem mocno, asertywnie i koledzy dostarczali mi piłkę. […] Jestem w stanie kontrolować to, z jaką gram energią. Robię rzeczy, których nie widać w statystykach. Jest dobrze, to dla mnie nowe doświadczenie i cały czas się uczę, ale uważam, że może być tylko lepiej. Koszykówka NBA jest zdecydowanie szybsza, niż to co grałem w college’u. Poza tym szalone jest to, ile musimy rozegrać meczów. W tym momencie muszę sobie poradzić z tą nową rutyną – podkreślił reprezentant Polski. - Jesteśmy młodym zespołem i chcemy z tego czerpać zabawę. Przy okazji wygrywamy mecze - dodał.
Zobacz także: Świetny mecz obwodu Grizzlies
Sochan w meczu przeciwko Wolves skończył trzy alley-oopy. Nie jest to tradycyjna forma egzekucji San Antonio Spurs, bowiem Gregg Popovich stara się uczyć swoich zawodników przede wszystkim podstaw gry, by następnie dodawać wszelkie “fajerwerki”. Musi jednak zrozumieć, że młodsze pokolenie potrzebuje ujścia dla swojej przebojowości. Sochan w czterech rozegranych dotąd meczach notował na swoje konto 5,8 punktu, 4,8 zbiórki trafiając 45,8% z gry. Kolejne solidne występy ugruntują jego pozycję w wyjściowym składzie SAS.