W Kanadzie COVID nadal zbyt dużym zagrożeniem

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

No cóż… w Kanadzie są bardzo uparci i nie chcą zmienić przepisów dotyczących koronawirusa. To oznacza serię problemów dla zespołów, które mają w swoim składzie niezaszczepionych graczy. 

Toronto Raptors sezon 2020/21 rozegrali w Tampa Bay, ponieważ podróż do Kanady dla każdego kolejnego zespołu wiązałaby się z dwutygodniowa kwarantanną. Na rozgrywki 2021/22 zespół wrócił do siebie, ale pozostał jeden problem. Kanada nie wpuszcza do siebie koszykarzy, którzy nie są zaszczepieni. To oznaczało, że niektóre zespoły na wyjazdowy mecz do Toronto nie zabierały graczy, którzy nie mieli “paszportu covidowego”. Okazuje się, że w kolejnym sezonie problem pozostanie. 

Zobacz także: Lakers pokazali alternatywne trykoty

Pomimo tego, że świat wraca do standardów sprzed pandemii, w Kanadzie nadal bardzo obawiają się kolejne fali. Tamtejsze władze nie zmieniły więc obostrzeń dotyczących koronawirusa dla sportowców, którzy przyjeżdżają wykonywać swoją pracę. Do Toronto wpuszczeni zostaną wyłącznie ci, którzy są zaszczepieni lub mają orzeczenie lekarskie, iż nie przyjęli szczepionki z powodu konkretnych powodów medycznych. To oznacza także, że zaszczepieni muszą być także gracze Raptors, jeśli chcą trenować i grać w Kanadzie. 

To mniejszy problem, gdy chodzi o pojedynczy mecz sezonu regularnego. Znacznie gorzej sytuacja może wyglądać już w play-offach. Mamy jednak sierpień, zatem niewykluczone, że do kwietnia przyszłego roku przepisy w Kanadzie zmienią się na korzyść niezaszczepionych. Niektórzy już teraz otwarcie mówią, że żałują, iż przyjęli szczepionkę. Na przykład Andrew Wiggins, który zrobił to tylko dlatego, by nie uprzykrzać życia swojemu zespołowi. Jego decyzja miała dla Golden State Warriors ogromne znaczenie. 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes