San Antonio Spurs co do wartości De’Aarona Foxa nie mają żadnych wątpliwości, więc zawodnik otrzymał propozycję maksymalnego przedłużenia kontraktu. Nie miał się nad czym zastanawiać i strony szybko doszły do porozumienia.
W Teksasie Fox w pierwszych 17 meczach notował 19,7 punktu przy skuteczności 44,6% z gry i zaledwie 27,4% za trzy, co było poniżej jego średnich kariery. W marcu przeszedł operację palca, która zakończyła jego sezon. Biorąc pod uwagę eksplozję formy debiutanta roku Stephona Castle’a oraz fakt, że Spurs wybrali z drugim numerem Dylana Harpera, pojawiały się spekulacje, że przedłużenie na maksymalnych warunkach nie jest tak pewne, jak wydawało się w lutym, po transferze z Sacramento.
Ostatecznie jednak San Antonio przystąpiło do podpisania nowej umowy z Foxem niemal natychmiast, gdy tylko mogli to zrobić. Strony doszły do porozumienia w sprawie czteroletniego kontraktu przedłużającego współpracę na maksymalnych warunkach finansowych. Fox zarobi nieco ponad 37 milionów dolarów w ostatnim roku obecnej umowy, a nowy kontrakt za 229 milionów dolarów zacznie obowiązywać od lipca przyszłego roku i potrwa do końca sezonu 2029/30. Umowa nie zawiera opcji zawodnika na czwarty rok ani tzw. trade kickera.
Wybrany z piątym numerem draftu w 2017 roku Fox spędził pierwsze siedem i pół sezonu w Sacramento Kings, gdzie szybko stał się podstawowym rozgrywającym i wschodzącą gwiazdą. Jego najlepszy sezon przypadł na rozgrywki 2022/23: po raz pierwszy wystąpił w Meczu Gwiazd, trafił do trzeciej piątki All-NBA i zdobył nagrodę Clutch Player of the Year, notując średnio 25 punktów, 6,1 asysty i 4,2 zbiórki na mecz, a Kings wygrali wówczas 48 spotkań. Z czasem jednak Fox zaczął wyrażać wątpliwości, co do przyszłości w Sac-Town. Kings zauważyli zmianę podejścia i 27-latek trafił do Spurs w trójstronnej transakcji, w ramach której Zach LaVine przeniósł się z Chicago do Sacramento.