Końca dobiegła sprawa Roberta Sarvera, której rozwiązanie zajęło niemal rok. Właściciel Phoenix Suns został oskarżony m.in. o rasizm i wulgarny język stosowany wobec swoich pracowników. Liga przeprowadziła szczegółowe dochodzenie.
W trakcie kilku miesięcy rozpoznania tematu oraz setek rozmów z obecnymi oraz byłymi pracownikami Phoenix Suns oraz Phoenix Mercury (Robert Sarver jest właścicielem obu), słyszeliśmy wiele niepokojących historii na temat zachowania Sarvera. Ten miał nie tylko obrażać pracowników, ale także znęcać się nad nimi psychicznie. Ponadto używał rasistowskich określeń, tworząc wokół siebie niezwykle toksyczne środowisko. Sprawa wyszła na jaw, bo zadbała o to spora grupa zbuntowanych osób, m.in. byłych pracowników.
Po niemal rocznym dochodzeniu w tej sprawie, NBA w końcu opublikowała oświadczenie, w którym przedstawia podjęte wobec Sarvera decyzję. Właściciel Suns został zawieszony na rok. Ponadto musi zapłacić 10 milionów kary oraz przejść specjalny kurs, który ma mu pomóc lepiej dbać o środowisko pracy. To oznacza, że oskarżenia rzucane w jego kierunku nie były bezpodstawne. Jednak wiele osób domagało się surowszej kary, podobnej do tej Donalda Sterlinga, który w 2014 dostał dożywotni zakaz na jakiekolwiek przedsięwzięcia wokół NBA.
Zobacz także: Giannis żegna się z EuroBasketem
Liga przeprowadziła rozmowy z 320 osobami, które chciały zeznawać w sprawie Sarvera. W obszernej dokumentacji pojawia się m.in. zarzut użycia rasistowskiego słowa na “N”; niestosownych komentarzy z podtekstem seksualnym; komentarzy na temat wyglądu zatrudnionych kobiet; niestosowne zachowanie wobec zatrudnionych mężczyzn oraz bardzo surowe i niesprawiedliwe oczekiwania wobec wykonywanej pracy. Roczne zawieszenie oznacza, że Sarver znika z NBA na sezon 2022/23.
Nie może uczestniczyć w meczach NBA ani WNBA. Zakaz dotyczy także wszelkich eventów publicznych, akcji charytatywnych, filmów promujących, spotkań biznesowych, czy nawet spotkań zarządu ligi. Natomiast grzywna w wysokości 10 milionów to najwyższy wymiar kary, jaki NBA może nałożyć. Sarver zdążył odpowiedzieć na decyzję ligi w specjalnym oświadczeniu opublikowanym przez Phoenix Suns. Nie zgadza się z niektórymi wnioskami ligi i rzekomo miał problem z zaakceptowaniem nałożonej kary.
- Choć nie zgadzam się z niektórymi fragmentami oświadczenia NBA, to chciałbym przeprosić za swoje słowa i zachowanie, które mogło urazić pracowników. Biorę za to pełną odpowiedzialność. Przepraszam, że spowodowałem ból. Te błędy w ocenie sytuacji nie odzwierciedlają moich wartości. Akceptują konsekwencje związane z decyzją NBA. Ten czas wykorzystamy na to, by nadrobić wszelkie zaległości w tym, jak budować zdrowe środowisko pracy - dodał.