Okazuje się, że rozmowy w tej sprawie się już toczyły i niewykluczone, że to kierunek, który jest dla Giannisa Antetokounmpo intrygujący. Jeśli w Milwaukee będą otwarci na handlowanie swoją gwiazdą, Knicks staną w kolejce jako pierwsi.
Giannis Antetokounmpo w trakcie offseason wyraził swoje obawy dotyczące realnych szans Milwaukee Bucks na zdobycie mistrzostwa i chciał sprawdzić, czy istnieje alternatywna droga zarówno dla niego, jak i dla klubu. Z wszystkich opcji to New York Knicks okazali się jedynym zespołem, w którym Antetokounmpo byłby zainteresowany grą. Bucks i Knicks prowadzili rozmowy w sierpniu, ale negocjacje nie nabrały tempa. Milwaukee jasno zakomunikowało, że woli nie handlować swoim liderem, a po stronie Bucks panowało przekonanie, że Knicks nie złożyli wystarczająco atrakcyjnej oferty, by kontynuować rozmowy.
Cały proces trwał kilka tygodni. Knicks uważają, że Bucks na dobrą sprawę w ogóle nie byli poważnie zainteresowani sprzedażą Antetokounmpo na tym etapie. Niektórzy eksperci już od paru lat twierdzą, że jeśli Antetokounmpo kiedykolwiek rozważy odejście z Milwaukee, to jego preferowanym kierunkiem będą właśnie Knicks. Problem polega na tym, że obecnie Knicks mają już tylko jeden wybór w pierwszej rundzie do oddania oraz trzy zamiany picków, więc do wymiany pewnie musiałby dołączyć trzeci zespół.
W Milwaukee panowały obawy, że Antetokounmpo może oficjalnie zażądać transferu pod koniec lipca, kiedy generalny menedżer Jon Horst odbył podróż do Grecji. Było to pierwsze lato, w którym Giannis na poważnie rozważał inne opcje niż pozostanie w Bucks. Teraz będzie uważnie obserwował, jak zespół prezentuje się na początku sezonu oraz jak kształtuje się sytuacja w całej lidze. Od 1 października Giannis będzie mógł podpisać czteroletnie przedłużenie kontraktu warte 275 milionów dolarów. W przypadku transferu będzie miał możliwość zawarcia takiej samej umowy z nowym klubem po upływie sześciu miesięcy.