Phoenix Suns rzekomo rozpoczęli procedurę rozwiązywania kontraktu Bradleya Beala. Zespół z Arizony nie potrafi znaleźć drużyny gotowej handlować za zawodnika, więc ten został zaproszony do rozmów na temat wykupienia jego umowy.
Bradley Beal ma jeszcze dwa lata kontraktu, w których zapisane jest 110 milionów dolarów. Wykupienie kontraktu uczyniłoby go wolnym agentem. Kilka lat temu związał się z Washington Wizards pięcioletnią umowę wartą 251 milionów dolarów, która zawiera klauzulę zakazu transferu. W przypadku wykupu kontraktu klauzula ta przestałaby obowiązywać, ponieważ umowa zostałaby unieważniona.
Suns mogliby zastosować strategię stretch-and-waive, czyli tą, z której w przypadku Damiana Lillarda skorzystali Milwaukee Bucks. Suns są obecnie około 10 milionów dolarów powyżej drugiego progu podatkowego i takie rozwiązanie ułatwiłoby im życie. Przykładowo, Suns mogliby wynegocjować wykup kontraktu Beala za około 90 milionów dolarów i rozłożyć go na pięć lat, co dawałoby 18 milionów dolarów obciążenia rocznie.
Beal mógłby wówczas przejść do dowolnej drużyny. Nowy zespół nie musiałby płacić mu pozostałych 20 milionów dolarów w tym scenariuszu. Beal notował średnio 17,6 punktu przy skuteczności rzutów na poziomie 50,5%, dokładał 4,3 asysty i 3,9 zbiórki w dwóch sezonach gry dla Suns. Trafiał 40,7% rzutów za trzy punkty. Często wypadał z gry przez powracające problemy ze zdrowiem. W obu sezonach w Phoenix rozegrał tylko po 53 mecze.
Aby Suns mogli rozciągnąć kontrakt Bradleya Beala, zawodnik musiałby zrezygnować z co najmniej 13,9 miliona dolarów wynagrodzenia. Żeby 32-letni Beal w ogóle rozważył taki krok, musiałby prawdopodobnie mieć pewność, że uda mu się odzyskać większość albo całość tej kwoty w nowym kontrakcie z innym zespołem.