Wielką złapał formę zawodnik Chicago Bulls i stanowi obecnie jeden z największych problemów w lidze. Poprzedniej nocy poprowadził drużynę do zwycięstwa w starciu z Atlantą Hawks.
Po kilkudniowej przerwie liga wróciła do gry na decydującą fazę sezonu zasadniczego. Dla Chicago Bulls będzie miała ona kluczowe znaczenie, ponieważ na szczycie wschodniej konferencji jest bardzo ciasno, więc każdy kolejny mecz przełoży się na szanse w play-offach. Ekipa Billy’ego Donovana jest zamieszania w bezpośrednią rywalizację z Miami Heat o 1. miejsce. Rywal poprzedniej nocy nie grał, więc tymczasowo Bulls wskoczyli na szczyt.
A do zwycięstwa poprowadził Bulls DeMar DeRozan, który od kilku tygodni prezentuje fenomenalną formę. Spotkanie od samego początku było bardzo zacięte. Ekipy wymieniały się ciosami i żadna nie była w stanie zbudować znaczącego prowadzenia. Na 58 sekund przed końcem spotkania Bulls przegrywali 105:108, ale Hawks nie zmieścili się z akcją w czasie 24 sekund, co otworzyło przed zawodnikami trenera Donovana szansę.
Zobacz także: Jak Kobe prowokował Westbrooka
Najpierw DeRozan trafił z wyskoku redukując stratę do punktu. W kolejnej akcji Ayo Dosunmu dobrze zachował się w defensywie i zablokował rzut Trae Younga, który miał koszmarną noc strzelecko. Bulls wrócili do ofensywy i DeRozan faulowany przez Bogdana Bogdanovicia trafił kolejną próbę dając Bulls prowadzenie 110:108. Hawks mieli jeszcze 15 sekund, ale Bogdanović spudłował rzut z dystansu. Sprawę na linii wolnych załatwił Javonte Green.
To szósta wygrana z rzędu Bulls. Dla DeRozana z kolei ósmy mecz z rzędu, w którym rzuca minimum 35 punktów na skuteczności 50%+. To absolutny rekord. DeMar zanotował 37 oczek, 6 zbiórek oraz 3 asyst. Do gry wrócił Zach LaVine dokładając 20 punktów, 5 zbiórek oraz 3 asysty. Najlepiej punktującym w obozie Hawks był Danilo Gallinari z 26 punktami i 9 zbiórkami. 14 punktów i 10 asyst Younga, ale tylko 3/17 z gry.